OSTATNIE
NIEBEZPIECZEŃSTWO, NA KTÓRE PRAGNIEMY WSKAZAĆ, TO…
(August kard. Hlond, Na
straży sumienia narodu,
Inicjatywa Wydawnicza
„Ad astra” Warszawa 1999, s. 115-116)
W
1934 r. wielki prymas Polski, August kard. Hlond pisał:
„…pewne
zorganizowane i luźne grupy wolnomyślicielskie uprawiają otwarcie
tak zwane zbliżenie ideowe, czyli uczą myśleć po bolszewicku,
szerzą bolszewicki sposób zapatrywania się na życie, na
społeczność, na religię i etykę. Według ich nie ma w komunizmie
nic takiego, co by nas zasadniczo zrażać lub odstraszać mogło.
Owszem, twierdzą, że z treścią bolszewizmu można by się przy
pewnych zastrzeżeniach i poprawkach pogodzić, a nawet należałoby
czym prędzej komunizm w Polsce wprowadzić, jako niezawodne
lekarstwo na wszystkie niedomagania życia polskiego. Bo bolszewizm,
według nich, to wyższy stopień kultury i postępu, na którym
ludzkość będzie inna niż dzisiaj, bo doskonalsza, swobodna,
szczęśliwa. Więc należy się wyleczyć z uprzedzeń, oswoić się
z tym objawieniem ze wschodu i jak najszybciej je wprowadzić. To a
nie co innego znaczy zbliżenie kulturalne, szerzone nie tylko
konspiracyjnie przez agentów przewrotu światowego, ale krzewione
otwarcie i publicznie przez pisma i przez legalne, znane organizacje.
Przed tą propagandą komunizmu najusilniej Was przestrzegam.
Ideologię bolszewicką należy bezwzględnie odrzucić, chociażby
tylko dla jej wojowniczego stosunku do Boga i religii oraz dla
sprzecznej z prawem bożym i naturalnym etyki ogólnej, społecznej i
rodzinnej. Komunizm żadnego narodu nie uszczęśliwi, bo jest w
swych założeniach niezgodny z naturą ludzką. A chociaż mógł
dokonać niejednego dzieła w dziedzinie techniki, to to zawsze
pozostanie jego hańbą, że znaczył swój pochód niesłychanym
terrorem i nieopisanymi bezeceństwami. Komunizm jest w dalszym ciągu
najgroźniejszym niebezpieczeństwem dl kultury świata i normalnego
rozwoju ludzkości. Bolszewizm pozostaje nadal zarazą, przed którą
chronić się powinny państwa i narody”.
Warto
przypomnieć te słowa dziś mimo że komunizm w swojej osnowie
symbolicznej zniknął w Polsce z życia publicznego. Symbolika
komunistyczna zasadniczo zniknęła, ale nie zniknęła ta wrogość
do religii katolickiej, która stanowi kręgosłup komunizmu.
Występuje dziś tylko w innej ideowej otoczce. By się o tym
przekonać wystarczy w wyżej przytoczonym fragmencie mowy prymasa
Hlonda zamienić słowo „komunizm” czy „bolszewizm” słowem
„liberalizm” i wprowadzić drobne korekty, a następnie
przypomnieć sobie jaki otacza nas dziś świat.
Oto
efekt:
…pewne
zorganizowane i luźne grupy wolnomyślicielskie uprawiają otwarcie
tak zwane zbliżenie ideowe, czyli uczą myśleć według liberalnych
zasad, szerzą liberalny sposób zapatrywania się na życie, na
społeczność, na religię i etykę. Według ich nie ma w
liberalizmie nic takiego, co by nas zasadniczo zrażać lub
odstraszać mogło. Owszem, twierdzą, że z treścią liberalizmu
można by się przy pewnych zastrzeżeniach i poprawkach pogodzić, a
nawet należałoby czym prędzej liberalizm w Polsce wprowadzić,
jako niezawodne lekarstwo na wszystkie niedomagania życia polskiego.
Bo liberalizm, według nich, to wyższy stopień kultury i postępu,
na którym ludzkość będzie inna niż dzisiaj, bo doskonalsza,
swobodna, szczęśliwa. Więc należy się wyleczyć z uprzedzeń,
oswoić się z tym objawieniem z zachodu i jak najszybciej je
wprowadzić. To a nie co innego znaczy zbliżenie kulturalne,
szerzone nie tylko konspiracyjnie przez agentów przewrotu
światowego, ale krzewione otwarcie i publicznie przez pisma i przez
legalne, znane organizacje. Przed tą propagandą liberalizmu
najusilniej Was przestrzegam. Ideologię liberalną należy
bezwzględnie odrzucić, chociażby tylko dla jej nieprzejednanie
wrogiego stosunku do Boga i religii oraz dla sprzecznej z prawem
bożym i naturalnym etyki ogólnej, społecznej i rodzinnej.
Liberalizm żadnego narodu nie uszczęśliwi, bo jest w swych
założeniach niezgodny z naturą ludzką. A chociaż mógł dokonać
niejednego dzieła w dziedzinie techniki, to to zawsze pozostanie
jego hańbą, że znaczył swój pochód niesłychanym ludobójstwem
– holokaustem milinów dzieci nienarodzonych i nieopisanymi
bezeceństwami. Liberalizm jest w dalszym ciągu najgroźniejszym
niebezpieczeństwem dla kultury świata i normalnego rozwoju
ludzkości. Liberalizm pozostaje nadal zarazą, przed którą chronić
się powinny państwa i narody.
Kard.
Hlond był nieustępliwym przeciwnikiem zarówno komunizmu, jak i
liberalizmu. I to jest postawa właściwa. Nie wszyscy taką zajęli.
Na przykład wielki pisarz Józef Mackiewicz był przeciwnikiem
komunizmu (za co mu chwała), ale piewcą liberalizmu (co mu chluby
nie przynosi). Pisał: „Całkowitej prawdy nie zna żaden człowiek
na tym świecie. To, co my, ludzie nazywamy «prawdą», jest
zaledwie jej szukaniem. Szukanie prawdy jest możliwe w wolnej
dyskusji. Dlatego ustrój komunistyczny, który tego zakazuje, musi
być siłą rzeczy – wielką nieprawdą. Znalazłszy się tedy w
świecie uznającym wolność jednostki i wolność myśli, winniśmy
czynić wszystko, aby nie zacieśniać horyzontów myślowych…”1.
Kościół
katolicki jest depozytariuszem całej objawionej prawdy potrzebnej
człowiekowi do zbawienia. Nie ma potrzeby jej szukać. Po prostu ją
otrzymał. I nie ma potrzeby toczyć z kimkolwiek „wolnej dyskusji”
na temat co prawdą jest, a co nią nie jest. Po prostu objawionej
prawdy naucza narody i ludy. Tak przynajmniej było aż do ostatniego
soboru. Czy katolickie „horyzonty myślowe” są „zacieśnione”?
Tak, przed herezjami są „zacieśnione”! Chwalona przez
Mackiewicza „wolność myśli” jest fundamentem całej liberalnej
konstrukcji. On sam napisał ciekawą książkę pt. Watykan
w cieniu czerwonej gwiazdy,
ale nie napisał książki pt. Watykan
w cieniu liberalizmu.
A przecież na ostatnim soborze nie tylko przemilczano zbrodnie
ideologii komunistycznej, ale także zaaplikowano w życie Kościoła
zasady liberalne. Mackiewicz krytykował milczenie soboru w sprawie
komunizmu, ale nie krytykował soboru za przyjęcie doktryny o
wolności religijnej. To znamienne… A liberalna doktryna o wolności
religijnej jest dla Kościoła równie (a może nawet bardziej!)
groźna jak prześladowania komunistyczne.
Warto
to wszystko przypomnieć, by świadomie nieść przez życie nasz
sztandar katolickiej Tradycji. Antykomunizm to za mało… I prymas
Hlond, i pisarz Mackiewicz byli obaj antykomunistami, poza tym wiele
ich jednak różniło. My zaś jako członkowie III Zakonu Bractwa
Kapłańskiego św. Piusa X, winniśmy po ideowych drogach iść za
tym pierwszym, a nie drugim…
1
cyt. z: „Gazeta Polska Codzienna” z 14-15.01.2017, s. 12.