ŚWIĘTY JÓZEF I CHORZY
Święty Józef jest nazwany w litanii Spes aegrotantium –
„nadzieją niemocą złożonych”; jest On więc opiekunem
chorych. Musimy jednak pamiętać, że św. Józef opiekuje się
chorymi według swej metody nazaretańskiej, czyli otacza chorego
serdecznym ciepłem i wdziękiem rodzinnym, ale celem tej opieki jest
ukrzyżowany Chrystus. Święty Józef wiedział, że „trzeba było,
aby Chrystus cierpiał i tak wszedł do chwały swojej”. Myśl tę
św. Józef przenosi na nas: „trzeba, abyśmy cierpieli i tak
weszli do chwały swojej”. Nie chodzi więc o to św. Józefowi,
abyśmy weszli do chwały jako emeryci, owinięci w watę, ale o to,
abyśmy tam weszli przez cierpienie. Trzeba więc umieć chorować.
Umiejętność chorowania po bożemu nie jest równoznaczna z odwagą
w cierpieniach, ani z pogardą śmierci (…) Pan Jezus lękał się
cierpień w Ogrodzie Oliwnym i od tej chwili każdy nasz lęk wobec
cierpień jest już uświęcony. Dlatego też wszelkiego rodzaju
niemoce przyjmujemy jako dar z ręki Stwórcy, gdyż choroba
rzeczywiście jest darem nie mniejszym niż zdrowie. Ażeby
przekonanie, że choroba jest darem takim samym jak zdrowie, żyło w
nas, trzeba mieć zasadę w życiu codziennym, że zdrowie mamy po
to, aby je zniszczyć, jako ofiarę w pracy dla chwały Bożej i
zbawienia dusz. I w tym właśnie kierunku idzie opieka wychowawcza
św. Józefa nad chorymi i cierpiącymi.
Jeśli chorujemy po bożemu, to wówczas razem z nami choruje i
cierpi Chrystus. Inaczej – chorujemy sami i stajemy się przez to
udręką dla siebie i innych. Nie należy prosić Pana Boga, aby
odjął od nas cierpienia, bo to jest udziałem świętych w niebie.
Nie należy też prosić o pociechy bez cierpień, bo także takie
pociechy są często bez wartości. Trzeba zaś modlić się, abyśmy
nie wpadli w przygnębienie ducha w chorobach ciała i abyśmy się
przez to nie stali chorym zwierzęciem, lub chorym poganinem. „Daj
mi o Boże odczuwać cierpienia ciała oraz pociechy Ducha Świętego,
a wówczas moja choroba będzie chorobą chrześcijanina, przyjęta
jako ofiara za grzechy moje i za grzechy świata” – tak skończył
swoją modlitwę wielki matematyk i filozof Pascal. W tym właśnie
pokładamy nadzieję w św. Józefie, że w niemocach naszych wyjedna
nam pociechy Ducha Świętego, nie odejmując od nas cierpień.
Pan Jezus zasadniczo sam dokonał dzieła Odkupienia, jednak nas
raczył dopuścić do uczestnictwa w swym dziele. Przeto każde
cierpienie znoszone, każda choroba znoszona, po bożemu jest dalszym
ciągiem męki Pana Jezusa w sercach naszych. Dlatego nasze
cierpienia mają w sobie moc pomagania innym, gdyż są one
wszczepione w cierpienia Pana Jezusa. Chrystus wziął do swego Serca
wszystkie nasze cierpienia; jednak Jego natura ludzka, jako
stworzona, nie mogła przyjąć na siebie całej pełni różnego
rodzaju cierpień, które są naszym udziałem. I właśnie my, jako
Ciało mistyczne Pana Jezusa, mamy dopełnić to, czego brakowało
cierpieniom Pana Jezusa.
Ograniczoność natury Zbawiciela i jednocześnie nieograniczoność
Jego boskiej Osoby jest dla nas wielką łaską, gdyż pozwala nam
cierpieć dla Niego, w Nim i z Nim. W tym ujęciu cierpienia nasze są
prawdziwymi relikwiami krzyża mistycznego Ciała Chrystusa. Wtedy
tylko dokonają się wielkie plany wychowawcze św. Józefa, który
jest w myśli Kościoła nadzieją niemocą złożonych i patronem
umierających. W tych planach chorzy mają uczestniczyć, a rezultaty
ich cierpień będą takie, że z serca chorych zostaną wydobyte
skarby, które bez choroby zmarniałyby w nich całkowicie.
(styl nieco
uwspółcześniono)
(za: ks. K. Dąbrowski, Święty Józef i chorzy, „Pod
Opieką św. Józefa” R. II:1947, nr 11, s. 1-2)