trzecizakonfsspx.blogspot.com jest stroną Trzeciego Zakonu Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X w Polsce.
Znajdują się na niej najważniejsze informacje z życia naszej Duchowej Rodziny, intencje modlitewne oraz listy Duchowego Ojca, rozważania, biuletyny i wykłady. Intencje modlitewne obowiązują od każdego pierwszego dnia miesiąca.

czwartek, 4 stycznia 2018

Rozważanie dla III Zakonu FSSPX na styczeń 2018 r.

Z pism kpt. marynarki Jana du Plessis

Zapiski osobiste, 11 maja 1909 r.:

Jakaż wielka radość i podniosła! Zostałem przyjęty [do Szkoły Morskiej]. O mój Boże, dzięki Ci. To jedno słowo mam wciąż na ustach. Co za łaska, ale i co za odpowiedzialność! Spraw, abym nie był niewdzięczny, o Boże! Odbierz mi raczej życie, niżby pycha, próżność, zmysłowość miały zagościć w moim sercu. Oficer marynarki, co za szczęście!... Staję się więc niewolnikiem, ale niewolnikiem własnej Ojczyzny.

Zapiski osobiste, 3 maja [1915 r., na pokładzie okrętu], Morze Jońskie:

W duszy każdego człowieka kryje się całe gniazdo wad, co – moim zdaniem – jest bardzo szczęśliwe i pożyteczne. Cnota bowiem polega na pokonywaniu czegoś. Przymioty naturalne, wrodzone, to coś jakby instynkty, nie mogą więc człowieka podnosić same przez się. A przecież trzeba wzbijać się w górę! Istnieje pewien rodzaj pokory nader niebezpiecznej, bo fałszywej, która sprawia, że człowiek mówi sobie: «Nie jestem święty, nie potrafiłbym mieć nic wspólnego z ludźmi świętymi». Że się nie jest świętym – być może, jest to nawet rzeczą pewną, bo świętym będzie się dopiero na tamtym świecie. Ale trzeba stać się świętym. To jest przecież istotny cel życia. Po cóż ukrywać to przed innymi i przed sobą? Czyż żołnierz uchylający się od pełnienia służby, zasługiwać może na zaufanie? A jakaż jest różnica między tak lichym żołnierzem a człowiekiem, który głosi, że nie jest powołany do świętości?

Zresztą człowiek nie ma nigdy powodu do wzbijania się w pychę. Można i należy szczycić się mianem chrześcijanina tak jak i mianem żołnierza, ale nie można chlubić się paru zwycięstwami, odniesionymi nad samym sobą. Zawsze można zrobić coś jeszcze lepiej niż dotychczas, bo to gniazdo wad jest ziemią niesłychanie urodzajną.

Zwycięzca w walce, którą wszyscy toczyć musimy na ziemi, otrzyma nagrodę na tamtym świecie. Myśmy tu generałami, co przygotowują plany bitwy i to niestrudzenie, bo nieprzyjaciel choć niewidzialny, choć się ukrywa, lecz obecny jest ciągle. Tym nieprzyjacielem jest śmierć, śmierć czynna i żywa. Anioł ciemności zrodził śmierć ciała; pokonał człowieka u zarania wieków, jako haracz zażądał naszego życia. Lecz Bóg chciał, aby nasza przegrana zamieniła się w zwycięstwo: przez śmierć możemy przejść do życia. Winniśmy więc sposobić się wciąż do walki ostatecznej, by nieprzyjaciel nie miał nawet możliwości wygranej.

Ład i porządek są rękojmią powodzenia. Trzeba koniecznie trzymać się jakiejś metody, jakiegoś systemu. Badając samego siebie poważnie, po całym szeregu niezliczonych upadków i przewinień, muszę zabrać się za siebie na serio. Od dawna i z własnego doświadczenia doszedłem do tych wniosków, które dziś znalazłem wyrażone przepięknie przez św. Jana od Krzyża: «Powściągać swój język, okiełznać wolność swoich myśli, usilnie starać się o to, by wszystkie swoje przywiązania zwracać ku Bogu – oto co w krótkim czasie rozpali w duszy prawdziwy ogień miłości bożej».

Powściągać swój język, unikając niekorzystnego wyrażania się o kimkolwiek. Pielęgnujmy w sobie tę myśl, że każdy człowiek żyje i walczy, i że każdy żołnierz, nawet ranny, a zwłaszcza ranny, zasługuje na naszą sympatię, a często i na podziw.

Powściągać swój język, bo on lubi zbytnio opiewać nas samych. Kto milczy – daje dowód rozumu, bo wystrzega się samochwalstwa.

Powściągać swój język, by unikać mówienia o rzeczach nieskromnych, do czego rozmowa nieopanowana, nie ujęta w karby łatwo doprowadzić może.

Okiełznać wolność swoich myśli, które z natury ulatują ku rzeczom nieczystym, ku obmowie, ku pysze.

Starać się usilnie zwracać myśli nasze ku Bogu. Nauka o Bogu jest nieskończona. Poznawanie Boga jest nieskończone, nieograniczone. Jakie to cudne pole dla pracy naszej myśli, dla studiów. Niechże więc umysł nasz przywyknie do wędrówek ku niebieskiemu Jeruzalem i nauczy się podziwiać jego piękno! Niech się stara poznać dzieła boże w ciągu wieków i tajemnice boże. Temat to obszerny, wystarczy na całe życie. Przez wrodzoną ciekawość zabiorę się chętnie do tej pracy.

A teraz streszczam się: milczenie i skupienie, lecz połączone z wiernym wypełnianiem obowiązków stanu i z rozrywkami umysłowymi, zmierzającymi do poznania Boga i Jego dzieł. Milczenie i skupienie z pamięcią na nieustanną obecność bożą.

Boże mój, błogosław moim postanowieniom! Czynię je dziś sercem obciążonym wielu przewinieniami. Niechże miłosierdzie Twoje wyrwie mnie z tego brudu, a łaska Twoja poprowadzi do celu ostatecznego. Amen.

(z: hr. J. du Plessis, Coraz wyżej! Bohaterskie życie Jana du Plessis komendanta sterowca „Dixmude” 1892-1923, Wydawnictwo Księży Jezuitów Kraków 1938, s. 89 i 142-144)