JEZUS
CHRYSTUS – BYT WYJĄTKOWY
(fragm. dzieła pt. Życie
duchowe opracowanego
na podstawie rozproszonych pism śp. abpa Marcela Lefebvre'a)
(…) zastanówmy się przez chwilę nad Jego Osobą, aby móc dostrzec pewne aspekty Jego niezmierzonej wielkości.
Wzniosła istota
Konsekwencje zjednoczenia Słowa Boga, samego Boga, z duszą i ciałem człowieka (…) prawdziwie czynią z tej ludzkiej istoty kogoś zupełnie wyjątkowego, bardziej boskiego niż ludzkiego, bardziej duchowego niż cielesnego. Pan Jezus miał to udowodnić całym swoim ziemskim życiem. Bardziej żyje w niebie niż na ziemi, ponieważ jest niebem. Jego Osoba posiada wszelką moc nad Jego duszą i ciałem, do tego stopnia, że może je od siebie oddzielić i na powrót połączyć, kiedy taka jest Jego wola. Jego chwała, Jego moc, świętość, mądrość, niezmienność odwiecznej misji powierzonej Mu przez Ojca, dotyczącej naszego zbawienia, i jej realizacja w czasie – to wszystko wyraźnie jest ukazane przez Jego ziemskie życie, Jego czyny, Jego słowa.
Dusza Jezusowa
Święty Jan tak oto pisze o Panu Jezusie w Prologu do swojej Ewangelii: „A Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy” (J 1, 14).
Wielka
to tajemnica, że ten człowiek, który pojawił się w Palestynie,
jest Słowem Boga, przez które wszystko zostało stworzone. I ta
Osoba Boska przyjmuje naturę ludzką, duszę, która myśli po
ludzku, zastanawia się po ludzku i pragnie po ludzku, gdyż Pan
Jezus był człowiekiem w stopniu doskonałym. Zatem miał duszę
ludzką. Ale Jego myśli były zgodne z Bogiem, gdyż w Panu Jezusie
nie ma innej zgodności, jak tylko ze Słowem Boga. W konsekwencji
wszystkie czyny Pana Jezusa, jakie by nie były, stanowiły czyny
Boskie, gdyż pozostawały w zgodności z Jego Osobą. Ale to nie
zmienia faktu, iż posiadał wszystkie władze właściwe
człowiekowi, posiadał ciało i dary otrzymane przez ludzi.
Dzięki
unii hipostatycznej dusza i ciało Pana Jezusa otrzymują zupełnie
wyjątkową łaskę uświęcającą. Będzie ona tak obfita, że
stanie się źródłem wszystkich łask uświęcających, które
pochodzą od Ducha Świętego, od Ducha miłości Pana Jezusa, z
którego „pełności (…) myśmy wszyscy otrzymali” (de
quo nos omnes accepimus – J
1, 16). Ta łaska uświęcająca powoduje w duszy i ciele Pana Jezusa
skutki cudowne. Udziałem Jego duszy od początku jej istnienia staje
się wizja uszczęśliwiająca, którą będzie On posiadał przez
całe życie tu, na ziemi, także na Krzyżu. Bez wątpienia wielką
tajemnicą na Golgocie jest ta dusza zanurzona w szczęśliwości w
najwyższym stopniu doskonałej i jednocześnie pogrążona w bólu i
smutku! Dlatego Pan Jezus, posiadając w swej duszy wizję
uszczęśliwiającą, mógł mieć jedynie miłość jako cnotę
teologalną, a wiara i nadzieja nie były Mu potrzebne, gdyż
nieustannie widział On niebo. Trudno jest ocenić właściwie głębię
i bogactwo miłości miłosiernej w duszy Jezusowej. Oczywiście,
miłość w Jego ludzkiej duszy była łaską i była stworzoną, i
choć posiadała niewypowiedzianą doskonałość, nie mogła się
równać z nieskończonym źródłem miłości, z którego wypływała,
a tym źródłem jest boskie życie Jezusa na łonie Przenajświętszej
Trójcy. Ta łaska uświęcająca, wyjątkowa w swym bogactwie,
obsypała dusze Jezusową cnotami, darami, owocami i szczęśliwością
Ducha Świętego.
Wiedza Jezusowa
Zjednoczenie
Osoby Słowa z ludzką duszą Jezusa nadaje jej wyjątkowy przywilej
wizji uszczęśliwiającej, począwszy od chwili jej stworzenia. Z
pewnością Bóg-Jezus w żaden sposób nie potrzebuje tej wiedzy,
gdyż Jego boska wiedza nieskończenie przewyższa wiedzę
wypływającą z wizji uszczęśliwiającej. Zważywszy jednak na
fakt, że Stwórca wszechrzeczy zechciał przyjąć duszę i ciało
człowieka, przyjął również ich władze poznania i uczynił je
doskonałymi w stopniu tak wysokim, jak to tylko było możliwe. I
tak dusza Jezusa posiadała wizję uszczęśliwiającą, wiedzę daną
aniołom oraz wiedzę ludzką nabytą na drodze doświadczenia, i to
w stopniu najdoskonalszym, jaki mógł stać się udziałem anioła i
człowieka. A zatem od pierwszej chwili, czyli od chwili Wcielenia,
ludzka natura Syna Bożego wcielonego mogła znać wszystko w Słowie
Boga, którym był On sam: czy to teraźniejszość, czy przeszłość,
czy przyszłość; czy to czyny, czy słowa, czy myśli mające
związek z każdym człowiekiem, w każdym momencie historii.
Boska
rzeczywistość w Jezusie Chrystusie rozświetlała osobiste i
najskrytsze relacje Jezusa ze wszystkimi stworzeniami duchowymi w
niebie i na ziemi. Nawet w swej ludzkiej duszy Jezus znał nas
wszystkich, także najmniejsze szczegóły z naszego życia, i nic Mu
nie umyka ani jako Stwórcy, ani jako Zbawicielowi. I
to
głębokie poznanie rodzi w Nim bezgraniczną miłość do dusz,
które zwracają się ku Niemu, oddają się Jemu zupełnie i
wypełniają Jego wolę.
Dusza Jezusa gorąco pragnie udzielić im swej chwały. Dlatego
będzie On Sędzią wszystkich dusz.
Jezus podległy cierpieniu i śmierci
Ponieważ Pan Jezus nie miał w sobie grzechu pierworodnego ani nie popełnił jakiegokolwiek grzechu osobistego, nie musiał ponosić skutków grzechu, zechciał jednak wziąć na siebie te skutki, które nie były niezgodne z Jego godnością Syna Bożego. W konsekwencji, jeśli doznał On cierpienia i śmierci, to tylko dlatego, że tak chciał. Należy jednak zaznaczyć, że Jezus nigdy nie doświadczył choroby, gdyż choroba stanowi początek zepsucia. Dodajmy, że kiedy umarł, Jego ciało pozostało absolutnie nienaruszone; nie tak jak na przykład w przypadku Łazarza, którego siostra Marta powiedziała Panu Jezusowi, by nie odsuwać kamienia, gdyż jej brat już cuchnął (zob. J 11, 39). Zepsucie ciała Łazarza było więc bardzo posunięte. Natomiast ciało Pana Jezusa złożone do grobu nie doznało najmniejszego zepsucia. Jego boskość nadal pozostawała nierozerwalnie połączona z Jego ciałem, tak jak była połączona z Jego duszą. Kiedy dusza zstąpiła do otchłani, aby wybawić sprawiedliwych Starego Przymierza, Jego ciało pozostawało w grobie. A kiedy taka była Jego wola, na nowo połączył swą duszę z ciałem dzięki swej wszechmocy, gdyż jest On Bogiem i Słowem wszechmocnym.
Co się kryje pod ludzką twarzą Jezusa?
Nie
możemy sprowadzać ziemskiej egzystencji Pana Jezusa do Jego
fizycznej obecności w Palestynie. Nie ograniczajmy Osoby Słowa do
ciała, które moglibyśmy zobaczyć, gdybyśmy wówczas żyli, ani
nawet do duszy, która to ciało ożywiała. Bóg zawsze jest Bogiem,
przedwiecznym i wszechmocnym. Słowo nie ogranicza się do duszy i
ciała Pana Jezusa. Jego wszechmoc nie jest zamknięta, ograniczona
jedynie do Jego ciała. Podczas gdy Słowo porusza to ciało i tę
duszę, sam Bóg przemawia przez jedno i drugie. I jednocześnie
podtrzymuje cały świat. Zatem nie bądźmy tymi, którzy widzą
jedynie ludzką twarz naszego Pana Jezusa Chrystusa. Oczywiście, o
wiele łatwiej jest wyobrazić Go sobie jako człowieka, takim, jakim
był w Betlejem, w Nazarecie, w Palestynie, na Krzyżu. Owszem,
możemy, a nawet powinniśmy widzieć Go również w taki sposób.
Święty Tomasz słusznie zauważa, że „człowieczeństwo
Chrystusowe – będąc dla nas jakby drogowskazem – najbardziej
wznieca w nas pobożność”. Powinniśmy jednak bardzo uważać, by
nie dostrzegać jedynie Jego człowieczeństwa. Należy zawsze
pamiętać, że za tym człowieczeństwem kryje się boskość. Jako
prawdziwy cud powinniśmy traktować fakt, że nasz Pan Jezus
Chrystus nie promieniał w chwale przez całe swoje życie, tak jak
na górze Tabor. W sposób naturalny powinien promienieć i mieć
ciało chwalebne, gdyż posiadał wizję uszczęśliwiającą. Ale
postanowił w pełni dzielić naszą ludzką dolę, aby móc cierpieć
i umrzeć za nas na Krzyżu. Jednak Pan Jezus nie może odłączyć
się od dwóch innych Osób Boskich, jest Synem Boga istotowo
złączonym z dwiema pozostałymi.
(z: abp Marcel Lefebvre, Życie duchowe, Te Deum Warszawa 2020, s. 73-78, pominięto przypisy)