KATOLICKIE SAKRAMENTY
Liturgia Kościoła katolickiego jest przeniknięta Chrystusem i Nim wypełniona. Jak każda modlitwa liturgiczna kończy się starochrześcijańskim zwrotem do Chrystusa: per Christum Dominum nostrum, tak też każda czynność liturgiczna począwszy od Mszy św., a skończywszy na ostatnim geście modlitewnym, zawiera wzmiankę o Chrystusie, jest „pamiątką” po Nim. Co więcej, liturgia Kościoła jest nie tylko dziecięcym wspomnieniem o Chrystusie, lecz także uczestniczeniem w Jezusie i Jego zbawczej mocy, a uczestniczenie to odbywa się przez widzialne tajemnicze znaki. Kult liturgiczny jest pokrzepiającym dotykiem rąbków Jego szaty, oswobadzającym sięganiem do Jego Ran Przenajświętszych. Liturgia Kościoła katolickiego ten ma właściwy głęboki cel, żeby błogosławieństwo, które spłynęło na świat z ofiary kalwaryjskiej Odkupiciela, jako rzeczywistość świętą, przejmującą i napełniającą całe życie chrześcijańskie, uobecnić, uczynić widzialnym i owocnym.
I tak w obrzędzie chrzcielnym człowiek wierzący „widzi” jak krew Jezusowej ofiary spływa do duszy człowieka, oczyszcza ją ze wszystkich zmaz winy grzechowej i napełnia ją świętymi siłami życiowymi samego Chrystusa, tak aby człowiek stał się kimś nowym, odrodzonym, człowiekiem dziecięctwa Bożego. W sakramentalnej czynności bierzmowania Jezus własnego „Pocieszyciela”, Ducha mocy i siły, odwagi i męstwa, a także pełnej Boga wiary, zsyła do budzącej się świadomości religijnej, tak aby z dziecka Bożego uczynić bojownika Bożego. W sakramencie pokuty Jezus, jako Zbawiciel odpuszczający grzechy, w skruszoną duszę wlewa pociechę słowem pokoju: „Idź, odpuszczone są grzechy twoje”. W sakramencie namaszczenia miłosierny Samarytanin, zbliżywszy się do łoża chorego, wlewa do zranionego serca nową ochotę do życia i ducha ofiary. W sakramencie małżeństwa Jezus miłość mężczyzny i niewiasty splata ze swoją własną głęboką miłością do tych, którzy są Jego; z miłością społeczeństwa i Kościoła, i wiąże ją ze swoją wiernością aż do śmierci. A we wkładaniu rąk przy święceniach kapłańskich Chrystus swoją własną władzę mesjaniczną, swoje pełnomocnictwo Wysłanego przez Ojca przenosi na powołanych przez siebie uczniów, aby przez nich nieustannie wskrzeszać z królestwa śmierci nowych ludzi, nowe dzieci Boże.
Sakramenty nie są niczym innym jak widzialną, na słowie Jezusowym i na tradycji apostolskiej opartą rękojmią, że Jezus działa wśród nas. We wszystkich ważnych, zwrotnych chwilach naszego krótkiego życia, na jego szczytach i nizinach, na kobiercu ślubnym, u kolebki i przy łożu boleści, we wszystkich kryzysach i wstrząsach jakie tylko mogą spaść na nas – za zasłoną znaku sakramentalnego staje przed nami Jezus ze swoja łaską, jako przyjaciel i pocieszyciel, jako lekarz duszy i ciała, jako Zbawiciel. To ścisłe napełnienie całego życia chrześcijańskiego wiarą w moc sakramentów i nasze przez nie odkupienie szczególnie jasno opisał św. Tomasz z Akwinu, ale także mistrz Goethe w siódmej księdze drugiej części Dichtung und Wahrheit wyraził się o tym w sposób zgoła ciepły, a na końcu umieścił takie znamienne słowa: „Jakże rozbity i rozluźniony jest ten iście duchowy związek w protestantyzmie! Symbole te w części uznał on za apokryficzne, a tylko niektóre z nich uważa za kanoniczne, więc jakim sposobem chce nas przygotować do uznania wielkiej godności tych drugich, skoro nas zobojętnił względem tych pierwszych?”.
Wyliczone sakramenty nie są jednak jeszcze najgłębszymi i najświetniejszymi w Kościele. Jezus bowiem tak dalece udziela się wierzącym w Niego, i działanie Jego przez łaskę sięga tak głęboko, że staje się w nich osobistą rzeczywistością. Jezus daje wiernym to, co w Nim jest najbardziej wewnętrznego; to, co ma najkosztowniejszego, bo samego siebie, swoją własną jaźń, swoją własną osobowość bosko-ludzką. Dlatego spożywamy Ciało Jego i pijemy Jego Krew. Tych, którzy są Jego, Jezus umiłował tak bardzo, że udziela im nie tylko błogosławieństwa swego i mocy, lecz także swego rzeczywistego bosko-ludzkiego „ja”; że wchodzi z nimi w relację krwi i ciała, i łączy ich z istotą swoją, jak szczep winny połączony jest z latoroślami. Zaiste nie zostawił nas sierotami na świecie. Pod postaciami chleba i wina żyje Mistrz wśród uczniów swoich; Oblubieniec u boku oblubienicy, Pan wśród swych poddanych, aż ponownie przyjdzie kiedyś w widzialnym majestacie na obłokach niebieskich. Sakrament Ołtarza jest najdosadniejszą, najgłębszą i najserdeczniejszą „pamiątką” Pana, póki nie „przyjdzie stamtąd”. Toteż my nie możemy zapomnieć Jezusa, choć mijają wieki i lat tysiące, i choć wciąż na nowo powstają i giną kultury. Dlatego nie ma na ziemi drugiego serca, nie wyjmując serc ojców i matek, które by przez miliony i miliony było miłowane tak prawdziwie i szczerze, tak wiernie i gorąco, tak żywo, czynnie i ofiarnie, jak jest miłowane Serce Jezusowe.
Widać stąd, że podstawowa idea Kościoła, czyli idea inkarnacji Chrystusa w wiernych, najjaśniej odzwierciedla się w sakramentach, zwłaszcza w Sakramencie Ołtarza. Dlatego katolik za powierzchownego uważa każdego, kto sakramenty Kościoła wyprowadza z pozachrześcijańskich szeregów wyobrażeniowych, np. z misteriów pogańskich [jak to czynili często protestanccy lub oświeceniowi pisarze – red.]; a czyni to [broni sakramentów – red.] nie tylko co do tego czy owego szczegółu ich zewnętrznej formy, lecz także co do ich właściwej treści i wewnętrznej istoty. Bowiem sakramenty Kościoła katolickiego mają w sobie tchnienie pierwotnego życia chrześcijańskiego. Są one najwierniejszym wyrazem i śladem prachrześcijańskiej centralnej idei nierozerwalnego związku z Chrystusem, stałego „trwania w Chrystusie”. Katolicka sakramentologia w Chrystusie widzi Pana społeczności wiernych i bezpośrednio doświadcza prawdy, że On jest niewidzialnym źródłem i podstawą siły i działalności owej społeczności. W sakramentologii tej uwydatnia się to, co stanowi istotę Kościoła. Istota ta zaś na tym polega, że Chrystus żyje dalej w Kościele i że w Kościele dokonuje się inkarnacja bóstwa w ludzkości.
(styl nieco uwspółcześniono)
(źródło:
Karol Adam,
Istota katolicyzmu,
Księgarnia św. Wojciecha Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin [1930], s.
30-34)