PYCHA ŻYWOTA
Trzecia [po pożądliwości oczu (nieuporządkowanej miłości bogactw) i pożądliwości ciała (nieuporządkowanej miłości rozkoszy)] i ostatnia ze złych pożądliwości, które według Apostoła stanowią istotę wyklętego świata, to „pycha żywota”, czyli nieuporządkowane pragnienie zaszczytów. Rozwija się ona zupełnie naturalnie pod wpływem marnej sławy światowej, towarzyszącej zwykle bogactwom. Bogacz bowiem mile łechtany w swej próżności uwagą i szacunkiem, który mu świat pokazuje, łatwo sobie roi, żre mu się to należy, i tak nabiera przesadnego wyobrażenia o swym własnym znaczeniu. Zaczyna miłować samego siebie nad miarę, miłować aż do szaleństwa, kochać jedynie siebie. Uważa się za środek ciężkości, do którego wszystko winno zmierzać; za słońce, wokół którego wszystko winno krążyć; za cel, ku któremu wszystko winno być skierowane. Jest panem siebie, swym własnym bogiem, nieznoszącym poddaństwa ani zależności od swych bliźnich, a nawet od swego Stwórcy. Na tym właśnie polega „pycha żywota”, wprost lub pośrednio odpowiedzialna za wszystkie wielkie zbrodnie i wstrząsy, które zaburzają porządek moralny, ponieważ rozpala w sercu ludzkim wszystkie namiętności i prowadzi to serce do najdzikszych wybryków. Dlatego też mówi nam Duch Święty, iż „pycha jest początkiem każdego grzechu” (Ekkli 10, 15). A św. Ignacy poucza, że Lucyfer rozpoczyna zazwyczaj swe pokusy od rozdmuchiwania w duszy ludzkiej „rosnącej coraz bardziej pychy” za pomocą której „prowadzi zaślepionych do wszelkiego rodzaju występków”.
Człowiek, który pozwala pysze brać górę w swym sercu nie zadowala się nigdy stanowiskiem, jakie Rządca świata mu wyznaczył, ani czcią, do jakiej dają mu prawo jego zasługi. Usiłuje, jak zauważył św. Augustyn, upodobnić się do Boga, używając wszelako złego sposobu. Nie może znieść stanu, w którym podlegałby Bogu na równi z innymi bliźnimi. Pragnie zająć miejsce Boga jako ich pan. Kiedy znajduje się w położeniu, które zapewnia mu wyższość i władzę, daje innym odczuć pełny ciężar swego ramienia. Jest zarozumiały i żądny panowania. Nie poczuwa się do odpowiedzialności wobec nikogo wyższego od siebie. Gdy natomiast jest w położeniu niższości i zależności, jątrzy i oburza się na wszelkie ograniczenia. Jest zuchwały i nieufny względem swoich przełożonych. Nie uznaje innego prawa poza prawem większej siły.
„Pycha żywota” rodzi jako konieczne następstwo ustawiczne starcia między zwierzchnikami i podwładnymi. Ona domaga się wbrew poprawnemu porządkowi czci, wyróżnienia i niezależności, ucieka się do sposobów również niegodnych, by dopiąć swego celu. Dąży do wywyższenia i uwielbienia siebie, do poniżenia i skrzywdzenia drugich. Jej zamiar jest zawsze ten sam, tylko sposób działania zmienia się odpowiednio do czasu i okoliczności. Pycha sprawia, że człowiek wyolbrzymia swe roszczenia i próbuje realizować je za pomocą jednej z dwóch przeciwnych sobie krańcowości: albo despotyzmem i uciskiem innych, gdy zajmuje stanowisko przełożonego; albo anarchią i buntem, gdy jest w położeniu podwładnego. (…)
A oto mąż, który uważa siebie raczej za pana niż towarzysza swej małżonki. W swej zarozumiałości zapomina o tym, że ona została mu dana jako „pomoc jemu podobna” (Rdz 2, 18), by dzielić się z nim prawami i obowiązkami społeczności rodzinnej. Nie radzi się jej nigdy, ani nie dopuszcza do siebie myśli, że ona jest w stanie mu w czymkolwiek być pomocna. Jeśli jest z natury szorstki, to obchodzi się z nią jak z meblem1 domowym, którego się pozbywa lub który usuwa się do kąta, sprzykrzywszy je sobie. Jeśli jest łagodnego usposobienia, to czyni z niej zabawkę, gdy nic ciekawszego nie przyciąga jego uwagi. W każdym razie całe jego zachowanie zdradza wielkie o samym sobie mniemanie z jednoczesnym lekceważeniem towarzyszki życia. (...)
„Pycha żywota” pobudza żonę do oporu przeciw mężowi. Niewiasta przejęta duchem nowożytnym nie ma ochoty do zajmowania miejsca wyznaczonego sobie w gospodarstwie domowym. Daje w ten sposób jawny dowód głęboko zakorzenionej pychy. Niekiedy pozostaje samotna przez całe życie. I dzieje się tak nie z jakiejś konieczności, nie z powodu poświęcenia się jakiemuś zaszczytnemu powołaniu, którego nie można pogodzić z obowiązkami macierzyństwa; nie dlatego, że za radą św. Pawła, obrała tryb życia pozwalający jej „myśleć o tym, co Pańskie jest, bez przeszkody (…) aby była święta ciałem i duchem” (1 Kor 7, 34 i 35). Nie! Taka kobieta nie ceni rad ewangelicznych, zwłaszcza gdy miałyby się stać przedmiotem ślubu. Okiem politowania, jeśli nie lekceważenia2, spogląda na pokorną dziewicę, która poświęca się na służbę Bożą w ukryciu klasztornym. Nie chce być krępowana w dogadzaniu własnej woli i pragnie używać w całej pełni uciech świata. Najczęściej jednak wychodzi za mąż z wieloma zastrzeżeniami, które jednak ujawnia dopiero wtedy, kiedy jest już za późno. Biada małżonkowi! Biada domowi! Nie jest to owa „dzielna niewiasta”, o której Duch Święty mówi, iż „ufa w niej serce męża jej” i że „odda mu dobrem, a nie złem, po wszystkie dni żywota swojego”, podążając „ścieżkami domu swego” (Przyp 31). Taka niewiasta „silnego umysłu”, której duch niezależny i pyszny odrzuca samą myśl poświęcenia swego życia małżonkowi i uważa za rzecz niegodną siebie zajmować się osobiście sprawami gospodarstwa domowego.
(styl nieco uwspółcześniono)
(źródło:
ks. R.J. Meyer T.J.,
ks. R.J. Meyer T.J.,
Świat w którym żyjemy, Wyd. Księży Jezuitów Kraków 1929, s. 259-263 i 267-268)
1W tłumaczeniu ks. H. Libińskiego użyto silniejszego określenia.
2W tłumaczeniu ks. H. Libińskiego użyto silniejszego określenia.