DZWONEK I MINISTRANT. REFLEKSJE
PRZY OŁTARZU (11)
Niektórzy święci mieli rozmaite sposoby, aby jak najczęściej
zwracać swoje myśli i serce ku Panu Bogu. Jedni często spoglądali
na krzyż, inni na jakiś obraz, jeszcze inni często żegnali się
święconą wodą; a dla niektórych każde uderzenie zegara było
wezwaniem do szczególniejszego zwrotu serca ku Panu Bogu…
W życiu osobistym trzeba mieć koniecznie jakieś małe „dzwonki”,
które by nam przypominały kim jesteśmy i po co jesteśmy tu na
ziemi. Dla Franciszka z Asyżu wszystko było takim dzwonkiem
zwracającym uwagę i serce świętego ku Panu Bogu. My powinniśmy
sobie wyszukać to, co może być dla nas dzwonkiem budzącym nas z
odrętwienia wobec rzeczy i spraw świętych. Takie dzwonki należy
czasami zmieniać, gdy zauważymy, że już na nas nie działają. W
tej z mianie zawiera się właśnie troska o nasze życie duchowe.
Dzwonki kościelne powinny się
różnić kształtem i ozdobą od dzwonków niekościelnych. Podobnie
nasze osobiste życiowe dzwonki różnią się od innych przez to,
że są dla nas wezwaniem ku Panu Bogu. Nabierają tym samym
szczególnego charakteru i szczególnego znaczenia. W ten sposób
małe obojętne same w sobie rzeczy, jednak uświęcone intencją,
stają się dla nas czymś ważnym i cennym. Uderzenie zegara, które
podnosi naszą myśl i nasze serce ku Panu Bogu, już nie jest dla
nas zwykłym wydzwanianiem godzin…
Takim dzwonkiem dla nas niech będą
również słowa i zachowania innych ludzi. Wtedy ci inni będą
również naszymi ministrantami, często nie wiedząc o tym. Składamy
w życiu rozmaite ofiary, a ci, którzy nam do tego pomagają, są
naszymi ministrantami. W tym świetle niejedna niechęć do takiego
„ministranta” zamieni się w miłość.
(styl nieco uwspółcześniono)
(źródło: ks. K. Dąbrowski T.J.,
Dzwonek i ministrant.
Refleksje przy ołtarzu (11),
„Pod Opieką św. Józefa” R. IV:1949, nr 3, s. 26)