REFLEKSJE PRZY OŁTARZU (I)
Każdy wierny wie o tym, że on też chociaż nie jest kapłanem,
jest jednak współofiarnikiem i współofiarą razem z Panem Jezusem
we Mszy świętej. Łaskę tę otrzymał przez chrzest święty.
Oczywiście, że nie jest to sakrament kapłaństwa, lecz tylko
zdolność współofiarowania w zjednoczeniu z kapłanem, sprawującym
Najśw. Ofiarę. Sam kapłan wyraźnie to mówi w imieniu Kościoła,
podczas Mszy św.: „módlcie się, bracia, aby moja i wasza ofiara
stała się przyjemną Bogu Ojcu Wszechmogącemu”. Dlatego to
ołtarz i Msza św. są własnością wszystkich wiernych. Gdy
patrzymy na ołtarz i Mszę św., jako na tajemnice, które mają
przeniknąć nasze szare życie i gdy pamiętamy, że nasze codzienne
ofiary św. Józef składa na ołtarzu Niepokalanego Serca Matki
Bożej i że właśnie tą drogą dochodzą one do ołtarza
Najświętszego Serca Pana Jezusa, a przez Serce Boże do Boga Ojca,
to ołtarz i Msza św. budzą w nas różne refleksje, przez które
ołtarz i ofiara Mszy św. jeszcze bardziej łączą się z naszym
życiem.
1. Ołtarz, według przepisów Kościoła, powinien być zbudowany z
kamienia naturalnego, a więc musimy unikać sztuczności w życiu;
wszystkiego, co by nie było w zgodzie z nami samymi. Widzimy dookoła
tyle udawania i nieszczerości... To wszystko wytwarza w nas powoli
nienaturalność, którą powinniśmy w sobie zwalczyć. A w jaki
sposób? Uzgodnić działanie łaski, rozumu, woli i postępowania.
Wyjaśni to przykład: spotykam osobę, do której odczuwam odrazę i
oto jestem dla niej uprzejmy i rozmawiam z nią, jak z kimś bardzo
mi miłym. Czy jestem nienaturalny, sztuczny? Jeżeli zdaję sobie
sprawę (rozum), że moje nieprzyjazne uczucie jest złem i jeżeli
nie chcę (wola) iść za tym uczuciem, to moja uprzejmość jest
wyrazem stanu mej duszy, do której właśnie należą władze rozumu
i woli. Buntuje się tylko uczucie, które jednak nie dochodzi do
roli decydującej, o czym świadczy właśnie moje uprzejme
postępowanie. Nie ma więc we mnie nic ze sztuczności,
nienaturalności; jest natomiast piękny akt cnoty. Gdyby zaś nie
było zgody pomiędzy rozumem, wolą i czynem, wtedy byłbym
nieszczery, sztuczny, obłudny, albo byłbym człowiekiem bez silnego
charakteru.
2. Płyta ołtarzowa nie może być złożona z wielu kawałków, ale
musi być z jednego nieuszkodzonego kamienia i ma być trwała. Taką
rozbitą na kawałki płytą jest człowiek opanowany przez ducha
sprzeciwu, krytykowania, wypatrywania wszędzie ujemnych cech. Trzeba
pamiętać, że właśnie to z czego powstają różne wady, czyni
nas rozbitymi wewnętrznie. Płyta zaś ołtarzowa musi być z
jednego nieuszkodzonego kamienia, musi być też trwałą. To
dokonuje się w nas przez tak zwany „związek cnót”.
Wypracowanie jednak cnoty pociąga za sobą, na mocy związku cnót,
inne cnoty i w ten sposób stajemy się rzeczywiście trwałą,
nieuszkodzoną płytą ołtarzową.
3. Nie możemy być jednak kamieniem zimnym, obojętnym na wszystko.
Kamień ołtarzowy jest, jakby przesiąknięty krwią męczenników,
których relikwie są w nim umieszczone. Dlatego i nasza kamienność
w życiu musi mieć w sobie coś ze świętego męczeństwa.
Wszystkie nasze ofiary, trudy i cierpienia złączone z naszymi
codziennymi obowiązkami, są to nasze relikwie, które przez ręce
św. Józefa, składamy na ołtarzu Niepokalanego Serca Matki Bożej.
Gdy w ten sposób ujmiemy nasze ofiary codzienne, nieodłączne od
życia, to wówczas nie będzie zgrzytu pomiędzy Panem Jezusem na
ołtarzu, męczennikami w ołtarzu, kapłanem przy ołtarzu i
wiernymi przed ołtarzem.
(styl nieco
uwspółcześniono)
(za: ks. K. Dąbrowski, Refleksje przy ołtarzu (I), „Pod
Opieką św. Józefa” R. II:1947, nr 12, s. 15-16)