trzecizakonfsspx.blogspot.com jest stroną Trzeciego Zakonu Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X w Polsce.
Znajdują się na niej najważniejsze informacje z życia naszej Duchowej Rodziny, intencje modlitewne oraz listy Duchowego Ojca, rozważania, biuletyny i wykłady. Intencje modlitewne obowiązują od każdego pierwszego dnia miesiąca.

wtorek, 31 maja 2016

Rozważanie na czerwiec 2016 r.



Arcykapłaństwo Jezusa Chrystusa1


Druga osoba Trójcy Przenajświętszej, będąca współistotnym Ojcu i Duchowi Świętemu Bogiem, przyjęła do najściślejszej, bo osobowej ze sobą łączności, naturę ludzką Jezusa poczętą za sprawą Ducha Świętego w łonie niepokalanie poczętej Dziewicy Maryi. Jak to słusznie zaznaczył prof. Karl Adam na początku swej książki o istocie chrześcijaństwa, wiara Kościoła katolickiego opiera się na tym podwójnym dogmacie, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jako człowiek Chrystus Pan może być kapłanem czyli pośrednikiem między ludźmi a Bogiem. Jako Bóg posiada On wszystkie dane, by Jego dary i ofiary przebłagalne były skuteczne w stosunku do sprawiedliwości Boga Ojca. Stąd wynika, że Chrystus Pan stał się arcykapłanem w chwili swego poczęcia w łonie Panny Maryi. Tajemnica zwiastowania obejmuje zarazem początek arcykapłaństwa Jezusowego. Kiedy Maryja wypowiedziała swoje wiekopomne fiat, wówczas urzeczywistniły się po raz pierwszy słowa Boże: „Tyś jest kapłanem na wieki według obrządku Melchizedecha” (Hbr 5, 6).

„Kapłan na wieki” – co oznaczają te słowa? Już Melchizedech będąc figurą kapłaństwa Chrystusowego „nie mając ani początku dni, ani końca żywota, upodobniony zaś do Syna Bożego, pozostaje kapłanem na zawsze” (Hbr 7, 3). Jezus Chrystus zaś stanowi źródło i podstawę wiecznego trwania kapłaństwa. Po pierwsze dlatego, ponieważ sam trwa wiecznie, a po wtóre z tego powodu, że dokonał przez ofiarę czynności kapłańskiej o wiecznej aktualności i skuteczności poprzez wieki. Posłuchajmy Apostoła Narodów: „A innych wprawdzie wielu było kapłanów, dlatego że im śmierć trwać nie pozwalała; ten zaś, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo wieczne” (Hbr 7, 23-24). A w innym miejscu: „Lecz Chrystus przyszedłszy jako najwyższy kapłan dóbr przyszłych, przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką uczyniony (…) ani nie przez krew kozłów lub cielców, ale przez własną krew wszedł raz na zawsze do świątyni, zdobywszy wieczne odkupienie (…) I dlatego jest pośrednikiem Nowego Testamentu, żeby przez śmierć którą poniósł dla odkupienia tych przestępstw, jakie były za pierwszego testamentu, wezwani otrzymali obietnicę wiecznego dziedzictwa (Hbr 9, 11-12 i 15). Oto tajemnica skuteczności kapłańskiej Ofiary Chrystusowej: „I chociaż był Synem Bożym, nauczył się posłuszeństwa z tego, co wycierpiał; i doszedłszy do kresu, stał się dla wszystkich, którzy Mu są posłuszni, przyczyną zbawienia wiecznego, nazwany od Boga najwyższym kapłanem według porządku Melchizedecha” (Hbr 5, 8-10).


A zatem w Chrystusie wiecznym Kapłanie pojęcie kapłaństwa urzeczywistnia się w stopniu najdoskonalszym. Stąd teologia i liturgia zwą Jezusa najwyższym i wiecznym Kapłanem. Ażeby jednak uświadomić sobie głębiej, czym jest kapłaństwo Chrystusowe, trzeba nam przypatrzeć się tym racjom, które tłumaczą urzeczywistnienie się kapłaństwa Jezusa Chrystusa. Sam Boski Zbawiciel je wyjawił. Źródło swego kapłaństwa określił w nocnej rozmowie z Nikodemem tymi słowami: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny” (J 3, 16). To samo źródło odsłonił nam Syn Boży w swojej własnej duszy: „Większej nad tę miłości nikt nie ma, aby kto życie swe oddał za przyjaciół swoich” (J 15, 13). A więc duszą kapłaństwa Chrystusowego, jak i duszą Jego kapłańskiej Ofiary jest przyjacielska i zbawcza miłość Boga ku ludziom. Treścią zaś Jego kapłaństwa jest składanie darów i ofiar przebłagalnych. Celem wreszcie kapłaństwa Chrystusowego jest wieczne zbawienie tych, którzy od założenia świata są zapisani w księdze żywota Baranka: „Godzien jesteś, Panie, otrzymać księgę i otworzyć jej pieczęcie, bo zostałeś zabity i odkupiłeś nas dla Boga przez krew swoją z wszelkiego pokolenia i języka i ludu i narodu i uczyniłeś nas Bogu naszemu królestwem i kapłanami, i będziemy królować na wieki” (Ap 5, 9-10). I nieco dalej: „Potem widziałem rzeszę wielką, której nikt nie mógł przeliczyć, z wszystkich narodów i pokoleń i ludów i języków – ci stojąc przed tronem i przed obliczem Baranka, przyodziani w szaty białe i palmy w ręku ich. I wołali głosem wielkim, mówiąc: Zbawienie naszemu Bogu, który siedzi na tronie i Barankowi” (Ap 7, 9-10).

Doszliśmy w ten sposób do wniosku, że źródłem i duszą kapłaństwa Chrystusowego jest miłość, treścią – ofiara złożona Bogu, a celem – zbawienie ludzi.

A jak zrealizował swe kapłaństwo Chrystus? Pierwszą czynnością, którą natchnęła miłość Chrystusa-Kapłana było posłuszeństwo wobec woli Ojca: „Oto jestem Boże, abym czynił wolę Twoją”. Całe życie Boga-Człowieka, a w szczególności te czyny, które zmierzały ku nawróceniu grzeszników do Boga, wypływały ze wspomnianego stałego usposobienia woli, czyli z posłuszeństwa Jezusowego. Oświadczył to sam Zbawiciel apostołom swoim po rozmowie z Samarytanką: „Moim pokarmem jest, żebym czynił wolę tego, który mnie posłał, abym wykonał sprawę Jego” (J 4, 34). Toteż ostatnie słowo umierającego na krzyżu Zbawcy streszcza zarówno wspomniane posłuszeństwo, jak i objawia nam posłuszną miłość jako duszę arcykapłańskiej Ofiary krzyżowej: „Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mojego” (Łk 23, 46). Apostoł Narodów zaś oświadcza, że posłuszeństwo Jezusa stanowi rację Jego wywyższenia: „Sam się uniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wywyższył Go i darował Mu imię, które jest ponad wszelkie imię” (Flp 2, 8-9). Nadto określa św. Paweł, że posłuszeństwo jest niezbędnym warunkiem skuteczności Ofiary krzyżowej w nas: „I doszedłszy do kresu, stał się dla wszystkich, którzy są Mu posłuszni, przyczyną zbawienia wiecznego, nazwany od Boga najwyższym kapłanem według porządku Melchizedecha” (Hbr 5, 9-10).

Ofiary swej, w szerszym słowa tego znaczeniu, dokonał Bóg-Człowiek podczas całego swego życia na ziemi. Najpierw modlił się jako arcykapłan, często i długo do swego Ojca Niebieskiego. Przed wyborem apostołów, spędził całą noc na modlitwie. Powiedział ktoś słusznie, że Chrystus był największym mężem modlitwy wszystkich czasów.

Charakterystycznym jest to, co zostało w Ewangelii świętej podkreślone kilkakrotnie, że Chrystus Pan nie wahał się dojść, w swoim zbawczym dziele pojednania ludzi z Bogiem i zbliżenia ich do Ojca, aż do granicy swoich ludzkich sił. Poszcząc przez 40 dni i 40 nocy złożył wielkoduszną ofiarę z wszystkiego, co służy naturze ludzkiej jako pokarm i napój. Podczas burzy na Morzu Tyberiadzkim widzimy Go we śnie pogrążonego z powodu zmęczenia pracą nauczania ludzi. Święty Jan wyraźnie zaznacza, że przed rozmową z Samarytanką: „Jezus tedy znużony z drogi siedział tak przy studni” (J 4, 6). Boski Zbawiciel w tych samych rozmiarach składał ofiarę z duchowych swoich sił. Trzy dni bez większej przerwy nauczał przed cudownym rozmnożeniem chleba. W trzyletnich dyskusjach z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, Chrystus Pan doszedł aż do granicy cierpliwości. W stosunku do biednych, chorych, prostych i opętanych był niepojęcie wyrozumiały. Tak Chrystus-Kapłan składał Ojcu Niebieskiemu co dzień na nowo swoją ofiarę z wszystkich bez wyjątku swoich sił.

Do niepojętej jednak wielkości wzniósł się Chrystus Arcykapłan podczas swej Ofiary w znaczeniu ścisłym, czyli w czasie męki i śmierci krzyżowej. Opis, który umieścił św. Jan na początku osiemnastego rozdziału swej Ewangelii nie pozostawia żadnej wątpliwości, że Zbawiciel dobrowolnie złożył ofiarę życia swego – Oblatus est, quia ipse voluit. Cierpiał On we wszystkich zmysłach swoich wszelkiego rodzaju boleści nie przyjmując przed ukrzyżowaniem żadnego środka, który mógłby uśmierzyć straszliwy ból poprzedzający śmierć krzyżową. Na drodze krzyżowej ochoczo dźwigał krzyż pozostawiony na początku sam sobie (J 19, 17). Wisząc na krzyżu dobrowolnie pogrążył duszę swoją w ciemnościach opuszczenia, które podobne były do kary potępieńców w piekle. Nadto złożył wielkoduszną ofiarę ze czci i sławy swojej, wybierając najhaniebniejszy sposób kary śmierci. Żadnym słowem nie odpowiadał na szyderstwa Heroda i dworu jego. Ukrzyżowany w milczeniu przyjmował urągania faryzeuszy i złośliwości pospólstwa. Nawet po śmierci wrogowie Jego nazwali Go gorszycielem. Nade wszystko jednak oddał Chrystus Pan swoje życie ludzkie na ołtarzu sprawiedliwości Ojca Niebieskiego i posunął swoją Ofiarę aż do wylania z otwartego Serca swego ostatniej kropli krwi. Dodajmy ponadto, że miłością przynaglony uobecnił Bóg-Człowiek swoją Ofiarę arcykapłańską w sposób bezkrwawy w wieczerniku, a w sposób duchowy w Ogrójcu. Zauważmy wreszcie, że owocami swej Ofiary Chrystus obdarował dusze wszystkich sprawiedliwych Starego Zakonu począwszy od upadku pierwszych rodziców, a przez Mszę św. chce tymi owocami obdarowywać wszystkich ludzi na ziemi aż do skończenia świata. Jeżeli w szczególności uświadomimy sobie niebotyczną wielkość skutków Ofiary krzyżowej widocznych w Niepokalanym Sercu Maryi, to dojdziemy do wniosku, że naprawdę Ofiara Boga-Człowieka na krzyżu, jak również codzienne poświęcanie Jego ludzkich sił podczas całego ziemskiego życia, były czymś najdoskonalszym.

Cel zbawczy swego życia kapłańskiego urzeczywistnił Jezus w Niepokalanym Sercu Maryi, zanim go zapowiedział przez anioła w chwili zwiastowania, odsłaniając imię swoje „Jezus”. Podczas nawiedzenia uświęcił św. Jana Chrzciciela, zanim ogłosił na wzgórzach betlejemskich: „bo się wam dziś narodził Zbawiciel” (Łk 2, 11). Realizował cele swego kapłańskiego posłannictwa w Nazarecie wobec Maryi i św. Józefa, podczas życia publicznego w niezliczonych znakach i cudach. Do szczytu jednak doprowadził Bóg-Człowiek swoje zbawcze apostolstwo podczas męki i śmierci. Najpierw przez cierpliwość, pokorę i posłuszeństwo swoje. Następnie w ostatnim swoim kazaniu przedśmiertnym, wypowiedzianym do współczujących niewiast jerozolimskich (Łk 23, 27-31). Tak jak za życia publicznego nawrócił Marię Magdalenę, tak też z wysokości krzyża pociągnął do raju dobrego łotra. Samym swoim zgonem tak w majestacie swym imponującym podbił duszę setnika. Ten żołnierz naprawdę przyzwyczajony do widoku ofiar konających, widząc Ofiarę Chrystusa-Arcykapłana zawołał: „Prawdziwie ten człowiek był sprawiedliwy” (Łk 23, 47), czyli: „Prawdziwie człowiek ten był Synem Bożym” (Mk 15, 39). Podczas całej męki krzyżowej Ofiara Chrystusa Arcykapłana święciła triumfy w bohaterskiej postawie Matki Boskiej Bolesnej pod krzyżem stojącej. Po śmierci zaś objawiła swoją cichą, niezachwianą moc w nieugiętej wierności Nikodema i Józefa z Arymatei.

Tym sposobem życie, męka i śmierć Chrystusa Pana stanowią nieodparty dowód tej prawdy, że duszą Jego kapłaństwa była miłość, treścią ofiara złożona Bogu, celem wreszcie zbawienie ludzkości. I wszystko, co od chwili upadku pierwszych rodziców do końca świata działo się, dzieje i dziać się będzie dobrego dla zbawienia wiecznego ludzi, wywodzi się z Ofiary krzyżowej uobecnianej na ołtarzach naszych, a tym samym z kapłaństwa najwyższego i wiecznego Arcykapłana Jezusa Chrystusa. Totum bonum salutis ex sacerdotio et per sacerdotium Christi.
(pisownię i styl uwspółcześniono)
1 fragment książki: bp Kazimierz Kowalski, Chrystus Arcykapłan, Poznań 1947, s. 4-9.