trzecizakonfsspx.blogspot.com jest stroną Trzeciego Zakonu Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X w Polsce.
Znajdują się na niej najważniejsze informacje z życia naszej Duchowej Rodziny, intencje modlitewne oraz listy Duchowego Ojca, rozważania, biuletyny i wykłady. Intencje modlitewne obowiązują od każdego pierwszego dnia miesiąca.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozważanie na marzec 2016 r.



JMJ
Drodzy Profesi i Postulanci, mimo wcześniejszej zapowiedzi nie znajdziecie dziś na naszej stronie kolejnej nauki o. Völlinga. Wrócimy do tego w następnych dwóch miesiącach. Natomiast dziś potrzeba tercjarskiego serca i kalendarz zmuszają nas do poruszenia innego tematu.

Rozważanie na marzec 2016 r.

W dniu 25 marca, w święto Zwiastowania NMP, będziemy obchodzili 25 rocznicę śmierci założyciela Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X i III Zakonu Bractwa, śp. abpa Marcela Lefebvre’a (1991 – 25 III – 2016). Żaden z polskich tercjarzy nie znał Go osobiście, ale wszyscy patrzymy na Niego jak na swego duchowego Ojca, a na siebie jak na Jego duchowe dzieci. Dziękujemy Panu Boga za życie i dzieło śp. Arcybiskupa – Deo gratias! Dziękujemy śp. Arcybiskupowi za to, co zrobił dla Kościoła i dla nas – Merci, Monseigneur!
Poniżej przypominamy homilię wygłoszoną przez ks. Franza Schmidbergera na pogrzebie śp. Arcybiskupa w dniu 2 kwietnia 1991 r. w Ecône1.


* * *
Ecce sacerdos magnus in diebus suis placuit Deo, et inventus est justus.
Non est inventus similis illi qui conservavit legem excelsi.
„Oto wielki kapłan, który za życia spodobał się Bogu i został uznany za sprawiedliwego. Nikt mu nie dorównał w przestrzeganiu prawa Boga Najwyższego.”
(Introit z Mszy papieża wyznawcy)

Ekscelencje, drodzy członkowie rodziny, bracia i siostry Jego Wielebności Biskupa Lefebvre’a, moi kochani bracia i przyjaciele!

Zebraliśmy się oto przy zwłokach naszego ukochanego Ojca, naszego fundatora i zwierzchnika generalnego od długich lat; wokół tego biskupa, który był wierny swojej misji doktora i pasterza jednego Kościoła świętego, katolickiego i apostolskiego; wokół niezmordowanego misjonarza, ojca nowej generacji kapłanów, obrońcy Najświętszej Ofiary Mszy św. odprawianej według autentycznego i czcigodnego rytuału rzymskiego; zebraliśmy się wokół bojownika o społeczne królestwo Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
„Oto wielki kapłan, który za życia spodobał się Bogu i został uznany za sprawiedliwego. Nikt mu nie dorównał w przestrzeganiu prawa Boga Najwyższego.”
Zebraliśmy się więc tutaj, pełni głębokiego bólu, tak jak sieroty zapłakane i bolejące, ale jednocześnie pełni nadziei chrześcijańskiej i podziwu dla tak prawdziwie chrześcijańskiego życia w roli kapłana i biskupa.

Moi bracia w kapłaństwie razem ze mną dziękują wam, drodzy wierni, że przyjechaliście z czterech stron świata, aby oddać hołd temu nadzwyczajnemu człowiekowi naszego wieku. Zanim zilustruję czym było jego życie, przedstawię wam parę szczegółów z ostatnich tygodni i dni drogiego Zmarłego.
Wieczorem 7 marca, w dzień święta św. Tomasza z Akwinu, Jego Wielebność celebrował Mszę św. w Ecône w intencji przyjaciół i dobroczyńców w Valais, a następnie miał dla nich konferencję na temat sytuacji w Kościele, jak i naszych obowiązków w walce i w pracy o instytucje kościelne. Skarżył się na bóle brzucha i nie uczestniczył w posiłku. Dnia następnego odprawił po raz ostatni Mszę św. i pomimo mocnych bóli wyruszył do Paryża na spotkanie odpowiedzialnych za stowarzyszenia (cercles) Tradycji. W czasie drogi stan jego zdrowia stawał się alarmujący. Po spędzeniu pierwszej części nocy w hotelu, z piątku na sobotę, zawrócił z powrotem do Ecône e towarzystwie pana Borgeat. Na swą prośbę został ulokowany w szpitalu Martigny. Lekarze przypuszczali na początku, że to było zakażenie jelit, stosując dietę i infuzje.
W poniedziałek 11 marca po obiedzie, odwiedziłem go po raz ostatni. Był pełen humoru, boleści nieco zmalały. „Uważam za niesprawiedliwe – rzekł zwracając się do pielęgniarki – że nic nie dają jeść, a płacę za całkowite utrzymanie. Robicie na mnie dobry interes”. Zwracając się do mnie powiedział z uśmiechem: „Poprosiłem ks. Simoulina, aby na pewno przygotował grobowiec. Gdybym mógł tak umrzeć jak moja rodzona siostra, s. Janina, to byłaby to ładna śmierć”. W tymże kontekście odezwał się do mnie: „Przywołałem księdza” – robiąc bez wątpienia aluzję do ostatnich momentów swego życia. Przekazałem mu istotne wiadomości z Bractwa, których wysłuchał z uwagą. Odnosiły się one głównie do projektu nowego domu generalnego, który mu przedstawiłem z argumentacją pozytywną. „Niech Bóg pobłogosławi ten projekt” – było jego konkluzją. Po tych słowach opuściłem Jego Wielebność. Tego samego dnia wieczorem, na prośbę samego Jego Ekscelencji, ks. Simoulin przyszedł z ostatnim namaszczeniem.
Piętnastego marca lekarze orzekli na podstawie badań skanerem, istnienie złośliwego nowotworu; operacja okazała się konieczną. W niedzielę Męki Pańskiej, Jego Ekscelencja mógł po raz ostatni przyjąć Komunię świętą. Operacja miała miejsce 18 marca rano i przebiegała zupełnie normalnie. Usunięto trzy duże kisty. Analizy wykazały ich naturę rakowatą. W kilka dni później pojawiły się komplikacje z sercem. Chory został przeniesiony na oddział zabiegów intensywnych. W sobotę poprzedzającą Niedzielę Palmową chory wyznał ks. Simoulinowi, że ofiarował swoje cierpienie za Bractwo i za Kościół. To były właściwie ostatnie jego słowa. Rano temperatura wzrosła do 40°C. Można ją było jedynie zbić dzięki silnym antybiotykom. Cały dzień chory nie stracił przytomności, był jednak niezdolny aby mówić. Wieczorem tego dnia, to znaczy w niedzielę, ks. Simoulin złożył mu około godziny 19 wizytę. Jego stan zdrowia był niepokojący. Około godziny 23, szpital zawiadomił Ecône, że Jego Ekscelencja uległ atakowi, prawdopodobnie zaczopowaniu płuc. Cała wspólnota z seminarium zebrała się w kaplicy. Ksiądz Simoulin udał się do szpitala i odmawiał przy umierającym modlitwy za konających. Jego Ekscelencja umierał. Około godziny 1 minut 15, w domu dyrekcji zadzwonił telefon. Ksiądz Laroche zawiadomił nas, że Jego Ekscelencja przeżywa ostatnie chwile życia. Podczas gdy cała wspólnota naszego domu zbierała się w kaplicy, udałem się natychmiast do Martigny, gdzie się znalazłem o godzinie 3 minut 15. Życie Jego Ekscelencji było podtrzymywane sztucznie, funkcje życiowe powoli obumierały. Około godziny 3 minut 30 lekarz stwierdził śmierć. Oddałem mu ostatnią przysługę, zamykając oczy naszemu ukochanemu Ojcu.
Rzucając spojrzenie na tak bogate życie, nie można go nie ocenić jako głębokiego i autentycznego naśladowania różnych etapów życia Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w szczególności jako Najwyższego Kapłana i jako Ofiary złożonej na Kalwarii. Potrójny urząd Boga-Człowieka może być ujęty w trzy dewizy, które jak lampy oświecały drogę Zmarłego: Credidimus caritati – „Uwierzyliśmy w miłość”; Instaurare omnia in Christo – „Odnowić wszystko w Chrystusie” i Accepi quod et tradidi vobis – „To wam przekazałem, co sam otrzymałem”.

1. Accepi quod et tradidi vobis – „To wam przekazałem, co sam otrzymałem”. Munus docendi – urząd nauczycielski.
Jego Wielebność przeżył życie w świetle wiary. Z niej czerpał doktrynę do swoich licznych konferencji, kazań i spotkań duchownych. Był on przeniknięty tajemnicą Trójcy Świętej, jak i tajemnicą działania Trójcy Świętej w Kościele i duszach ludzkich. Całe jego życie było skierowane ku tajemnicy Jezusa Chrystusa, ku tajemnicom Słowa Wcielonego, Pana i Zbawcy ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Najwyższego Kapłana Nowego Testamentu i Ofiary naszych ołtarzy. Dla Zmarłego, jedyną drogą do zgłębienia tajemnicy Jezusa Chrystusa była Najświętsza Maryja Panna, dogmat o Jej macierzyństwie Bożym, o Jej niepokalanym poczęciu, o uchronieniu Jej od wszelkiego grzechu i Jej nieustającym dziewictwie, o Jej wniebowzięciu z duszą i ciałem. Kościół święty łącznie z papieżem rzymskim miał w oczach Zmarłego wartość przewyższającą wszystko co istnieje na ziemi. Zmarły głosił prawdy wiary w świetle Sumy Teologii św. Tomasza z Akwinu, on je kochał i obwieszczał w ciągu całej swej działalności jako ksiądz i jako biskup. Pod kierownictwem tego wielkiego doktora Kościoła pracował także nad swoim ostatnim dziełem pod tytułem Kierownik duchowy (Directoire spirituel).
Wierność była dla niego największym obowiązkiem, zgodnie z tymi słowami Ewangelii: „Ten kto zmieniłby chociaż jeden przecinek albo jedną kreskę w prawie dotyczącym wiary, będzie najmniejszym w królestwie niebieskim”. Uważał on siebie jedynie za echo, odbicie, za twór Kościoła i soborów, jak również i doktryny papieży. To przez jego usta Pius VI na nowo potępił rewolucję we Francji i tak zwane prawa człowieka; to za jego pośrednictwem, w naszej epoce, Pius IX odrzucił wolność religijną jako nieprawość, tak jak tego dokonał w encyklice Quanta cura; to dzięki niemu Syllabus stał się aktualny w naszych czasach, piętnując aggiornamento Kościoła, jego dostosowanie się do współczesnych błędów i do ducha tego wieku. Sławne encykliki Leona XIII, w jego ustach zamieniały się jakby w słowa samego papieża, ale najbardziej znamiennym było w latach 70-80 rzucenie klątwy, poprzez usta naszego Zmarłego, przeciwko modernizmowi i nowemu Sillon, które w naszej epoce sieją o wiele większe spustoszenie niż za pontyfikatu św. Piusa X. Od 1960 roku nie znalazł się ani jeden biskup aby z naciskiem zwrócić uwagę, tak jak on to zrobił, na doktrynę wyłożoną w encyklice Quas primas papieża Piusa XI, dotyczącą panowania społecznego Jezusa Chrystusa. Nikt nie zwalczał komunizmu z energią porównywalną do jego energii, zgodnie z zaleceniami encykliki Divini Redemptoris, w której Pius XI piętnuje komunistów jako, w całym tego słowa znaczeniu, wrogów chrześcijaństwa i w której odrzuca wszelką z nimi kolaborację. To samo odnosi się do masonerii. Słuchał on z uwagą ostrzeżeń Piusa XII zawartych w encyklice Humani genesis skierowanej przeciw nowej teologii i filozofii, ponawiając te ostrzeżenia.
Jeśli Kościół w oparciu o dokumenty papieskie i soborowe jest wykładnikiem słowa Bożego (a jest nim na pewno!), to musimy uznać Jego Wielebność Lefebvre’a za wiernego świadka objawienia Trójosobowego Boga w XX wieku. Dla dania tego to świadectwa on żył, w imię tego świadectwa cierpiał i dla tego świadectwa zmarł. „Świadek” po grecku znaczy „męczennik”. Przekazując wierne świadectwo, musiał z konieczności znaleźć się w sprzeczności z duchem ostatniego soboru, jak również z tekstami soborowymi, które są przeciwstawne stałej doktrynie Kościoła. Stanął on wtedy wobec wyboru: albo pozostać wiernym dwutysiącletniej doktrynie Kościoła, Kościoła w jego chwalebnym rozwoju, płodnym w instytucje chrześcijańskie, albo się sprzeniewierzyć i dostosować do soboru oraz błędów soborowych. To łaska Boża pozwoliła mu bez wahania wybrać pierwsze rozwiązanie z Jego Ekscelencją Bp. de Castro Mayerem. Bogu niech będą za to dzięki!
Jeśli dziś na całym świecie, na wszystkich kontynentach, nowa generacja apostołów i świadków wiary pracuje w prawdziwych seminariach, w przeoratach, w domach zakonnych, szkołach i klasztorach; jeśli widzimy dzisiaj organizacje młodzieży katolickiej i rodziny wielodzietne wokół ołtarzy, na których się ofiarowuje Baranka Bożego, to jest to w dużej mierze owocem wiary tego człowieka; wiary, która przenosi góry. Małe ziarnko gorczycy stało się drzewem, na gałęziach, którego zamieszkały ptaki niebieskie.


2. Credidimus caritati – „Uwierzyliśmy w miłość”. Munus sanctificandi – urząd uświęcenia.
W jaką myśmy miłość uwierzyli? W ofiarowaną na krzyżu miłość Pana Naszego Jezusa Chrystusa, Najwyższego Kapłana, który sam był zbawczą Ofiarą. Oddajmy głos Jego Wielebności. Tak pisał do członków Bractwa w dniu 4 czerwca 1981 roku: „Całe Pismo św. jest skierowane w kierunku krzyża, w kierunku Ofiary Odkupiciela promieniującego chwałą. Całe życie Kościoła jest skierowane ku ołtarzowi, na którym składa się Ofiarę, i w konsekwencji główną troską Kościoła jest świętość stanu kapłańskiego. (…) Duch Kościoła jest skierowany ku rzeczom Bożym, sakralnym. Kościół przygotowuje tego, który będzie przekazywał rzeczy święte, sacerdos to znaczy sacra dans – ten który wykonuje akcje święte i uświęcające. Sacrificium to znaczy sacrum faciens. To on [Kościół] wkłada w jego [kapłana] „poświęcone” ręce dary Boże, uświęcone sacramenta, sakramenty. Kościół uświęca, nadaje charakter świętości ochrzczonym, bierzmowanym, królom, dziedzicom, rycerzom, kościołom, kielichom, kamieniom ołtarzowym; a wszystkie te konsekracje są składane jako odblaski Ofiary Naszego Pana i poprzez osobę samego Jezusa”.
A w kazaniu z okazji swego złotego jubileuszu, w dniu 23 września 1979 roku w Paryżu, wyłożył co następuje:
„Pojęcie ofiary jest pojęciem gruntownie chrześcijańskim i katolickim. Nasze życie nie może obyć się bez ofiary, skoro Jezus Chrystus Nasz Pan, sam Bóg zechciał przyjąć na siebie nasze ciało, mówiąc do nas: «Pójdź za mną, weź swój krzyż i naśladuj mnie, jeśli chcesz być zbawionym»; skoro dał nam przykład przez swoją śmierć na krzyżu; skoro wylał swoją krew. (…) Oto jest cała tajemnica cywilizacji chrześcijańskiej.
Zrozumieć znaczenie poświęcenia się w naszym życiu, w życiu codziennym; zrozumieć chrześcijańskie cierpienie; nie traktować więcej cierpienia jako zła, jako bólu nie do zniesienia, ale połączyć je, jak i swą chorobę, z cierpieniami Pana Naszego Jezusa Chrystusa, patrząc na Jego krzyż, uczestnicząc we Mszy św., która jest kontynuacją męki Pana Naszego na Kalwarii. Zrozumieć cierpienie to zamienić je na miłość (…) a w łączności ze wszystkimi męczennikami, ze wszystkimi świętymi, ze wszystkimi katolikami i wiernymi, którzy cierpią na całym świecie (…) staje się ono niesamowitym skarbem (…) dla nawrócenia dusz, dla zbawienia naszej własnej duszy. Wiele świętych i chrześcijańskich dusz pragnęło nawet cierpieć, poznać cierpienia, aby móc lepiej się zjednoczyć z krzyżem Naszego Pana Jezusa Chrystusa. (…) Oto ludzie, których wydała łaska Mszy św., którzy uczestniczyli codziennie we Mszy św. przystępując z gorliwością do Komunii św., stając się wzorem i światłem dla otoczenia, nie licząc wielu chrześcijan obojga płci, których łaska Boża odrodziła. Danym mi było widzieć (w Afryce) wioski, które z pogańskich stawszy się chrześcijańskimi, zmieniły się nie tylko, powiedzmy sobie, duchowo i w sposób nadprzyrodzony, ale również fizycznie, społecznie, ekonomicznie, politycznie; zmieniły się ponieważ tamci ludzie będąc dawniej poganami, uświadomili sobie konieczność spełnienia swoich obowiązków, wbrew zachciankom i mimo ofiar; konieczność dotrzymania złożonych zobowiązań, w szczególności w stanie małżeńskim. I w ten sposób wioska zamieniała się powoli pod wpływem łaski płynącej z Ofiary Mszy św. (…) Wiele dusz poświęciło się wówczas Panu Bogu, zakonnicy i zakonnice oddawali się Panu Bogu (…) oto owoce Mszy św.”.
W swojej Podróży duchowej (Itineraire spirituel) z 1989 roku, Jego Wielebność zdaje sprawozdanie z natchnienia, w którym Pan Bóg pewnego dnia w katedrze w Dakarze, odkrył mu następujący obraz: „Wobec postępującej dekadencji ideału kapłańskiego, [ma on] przekazać w całej swej czystości doktrynalnej, w całej pełni miłości misjonarskiej, kapłaństwo katolickie Naszego Pana Jezusa Chrystusa, tak jak je przekazywał [Kościół] aż do połowy XX wieku”.
Sam Bóg wyznaczając dzień jego śmierci, przyłożył pieczęć autentyczności na ten akt ofiarny, ku zachowaniu świętej Ofiary Mszy św. i dla odnowienia kapłaństwa katolickiego. Jego Wielebność Lefebvre umiera rano 25 marca, w święto Zwiastowania, w dniu wcielenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa w łonie Matki Najświętszej i Najczystszej. W tym momencie ludzka natura Chrystusa Pana została namaszczona, aby stał się Najwyższym i Wiecznym Kapłanem Nowego Testamentu. Od tego momentu wejścia w świat, całe spojrzenie Zbawiciela zwrócone jest na ołtarz ofiarny krzyża i ku odrodzeniu naszych dusz, dzięki owocom Jego Ofiary. Jego Wielebność umiera w pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia, to jest w momencie kiedy Pan Nasz przygotowuje się do złożenia z siebie Ofiary i głosi w świątyni nauki o swojej misji, przeciwstawiające Go faryzeuszom. Podobnie jak Pana Naszego, ciągano również naszego ukochanego Ojca przed cywilne i kościelne trybunały, tak przed Annasza i Kajfasza, jak przed Piłata i Heroda. To na łożu śmierci skazano go za tak zwany rasizm; jego, który prawie przez trzydzieści lat pracował w Czarnej Afryce jako misjonarz. „Przez swoją śmierć, sprawiedliwy zostaje wyrwany sprzed oblicza nieprawości.”
Umarł w szpitalu o godzinie 3 minut 30, kiedy ciemności nocy rozciągały się jeszcze nad ziemią. A już powoli, poprzez ranną mgłę zaczynał świtać nowy dzień. Ofiara została spełniona, a śmierć jego zamieniła się w triumf i zwycięstwo. Wspaniałość zmartwychwstania otacza świetlistą aureolą żałobę i dzisiejszy pogrzeb.
Czyż Kościół nie celebruje w każdy nieświąteczny poniedziałek Mszy wotywnej na cześć Trójcy Świętej, która to Msza zaczyna się od słów: „Niech będzie pochwalona Trójca Przenajświętsza i Jej niepodzielna jedność, dziękujemy Jej ponieważ obdarzyła nas miłosierdziem”?

3. Instaurare omnia in Christo – „Odnowić wszystko w Chrystusie”. Munus regendi – urząd rządzenia.
Łącznie z całym Kościołem, Jego Wielebność Lefebvre głosił, że Bóg jest Stwórcą, Odkupicielem, Panem i celem ostatecznym wszelkiej rzeczy. Druga Osoba Jedynego Trójosobowego Boga stała się człowiekiem. Wszystko zatem musi być podporządkowane Naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, wszystko musi się w Nim zawierać, wszystko uzasadnia się w Nim i wszystko ma być przez Niego odnowione. Niech światło wiary oświeca inteligencję; niech światło i łaska Chrystusa wzmacnia wolę; niech rodziny, szkoły i państwa podporządkują się Jego prawu. To prawo miłości (caritas), Chrystus ustanowił w sposób szczególny w swoim Kościele poprzez jego stan kapłański i życie religijne. Życie i nauczanie Jego Wielebności są w konsekwencji chrystocentryczne. Ponieważ pogardzano jego ostrzeżeniami, które są, powiedzmy raz jeszcze, niczym innym jak echem przestróg papieży, wszystko się wali, rozpływa; dymy szatańskie przenikają Kościół, a siły antychrześcijańskie niszczą instytucje kościelne. Raz jeszcze udzielmy głosu Jego Wielebności: „Skutki soboru były znacznie gorsze niż skutki rewolucji; egzekucje i męczeństwo pozostały ukryte: dziesiątki tysięcy kapłanów i zakonników złamały swe śluby; inni porzucili stan duchowny, znikły liczne klasztory, wandalizm dotarł do kościołów, zniszczono ołtarze, znikły krzyże, opustoszały seminaria i nowicjaty. Państwa, które są jeszcze katolickie, pod naciskiem władz rzymskich, sekularyzują się. Nasz Pan Jezus Chrystus nie będzie już panował na ziemi! Nauczanie katolickie staje się ekumeniczne i liberalne. Katechizmy są zmieniane i nie zawierają już prawdziwej doktryny. Uniwersytet Gregoriański w Rzymie stał się koedukacyjny, a św. Tomasz nie jest już podstawą nauczania” (Podróż duchowa, s. 9).
Jest tylko jedno rozwiązanie problemów specyficznych dla ludzkości naszych czasów: we wszystkim oprzeć się na Chrystusie. W Nim jedynie trwa pokój, pokój zarówno w porządku stworzenia, jak i odrodzenia: Pax Christi in regno Christi – „Pokój Chrystusowy w królestwie Chrystusa”.
Jego Wielebność cierpiał z powodu niesprawiedliwości, która go dotknęła osobiście; z powodu poniewierania jego honoru. Cierpiał z powodu księży, jego duchowych synów, którzy mówili mu: „Twarda to mowa i któż jej słuchać może?” (J 6, 61), odsuwali się od niego i więcej za nim nie szli. Cierpiał on tysiąc razy więcej z powodu Kościoła, cierpiał i za Kościół; Chrystus „cierpiał w nim, aby dokonać w swym ciele mistycznym dzieła Odkupienia” (Kol 1, 24).

Dwie konsekwencje
Można by wyciągnąć dwie konsekwencje, przyglądając się życiu i śmierci Jego Wielebności. Pierwsza jest dla nas, drodzy współbracia, drodzy seminarzyści, drodzy bracia i siostry, drodzy wierni. Najlepszy hołd jakim możemy złożyć naszemu kochanemu Zmarłemu to kontynuować jego dzieło odważnie i z wiarą, nie zbaczając z wytyczonej drogi ani na prawo, ani na lewo. Niech Matka Boża, do której Jego Wielebność zwracał się we wszystkich kazaniach i konferencjach, wyjedna dla nas w tych czasach, u swojego Boskiego Syna, ducha wierności, abyśmy ze swej strony mogli przekazać innym to, co Jego Wielebność nam podał. Niech będzie to dla nas punktem honoru. Czytajcie zatem jego deklarację z 21 listopada 1974 roku, która określa dokładnie duchowość Bractwa w dzisiejszej dobie kryzysu wiary. Przeczytajcie list Jego Wielebności skierowany do czterech biskupów przez niego wyświęconych, list z którego wynika jasno ich miejsce w hierarchii Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Odnośnie tego, co dotyczy jurysdykcji (biskupów) w stosunku do świeckich, ma ona charakter wyjątkowy i zastępczy, w celu zapewnienia duszom łaski potrzebnej do zbawienia, ze względu za słabość i upadek autorytetu.
Druga konsekwencja dotyczy odpowiedzialnych za Kościół. Jego Ekscelencja Lefebvre przez całe swoje życie dawał świadectwo swej miłości do Stolicy Apostolskiej; chciał wyłącznie służyć papieżowi i biskupom, a robił to w trojaki sposób:
1. W jakiej sytuacji znalazłby się dzisiaj Kościół, gdyby św. Paweł naszych czasów nie oparł się Piotrowi w sposób, który pozwoli unikać wielu innych nieszczęść? Oprócz tego, przez wzorową akcję, Jego Wielebność ocalił honor Kościoła, który w swej istocie jest obrazem Boga niezmiennego.
2. Mimo wszystkich przeciwności i wrogiego nastawienia, potrafił on podtrzymać i na nowo rozbudzić w małym kole wiernych, autentycznego ducha Jezusa Chrystusa. W ten sposób nakreślił jedyną drogę, która może prowadzić do uzdrowienia i odrodzenia Kościoła. Jest to duch świętości, który wynika z krzyża Chrystusowego.
3. Zorganizował on rzeczywiście mały zastęp, który jest do dyspozycji Stolicy Apostolskiej i biskupów. Pozwólcie mi jednak sprecyzować: to zgromadzenie jest do jego [papieża] dyspozycji, ale odrzuca wszelki kompromis albo ustępstwa w stosunku do błędów soboru watykańskiego II i reform, które z niego wynikają. Tak długo jak duch zniszczenia będzie przenikał biskupstwa i dykasterie rzymskie, żadna harmonia ani układ nie są możliwe. My chcemy pracować dla budowy Kościoła, a nie dla jego zniszczenia. Można czytać w gazetach, jakoby Rzym do końca oczekiwał aktu skruchy Jego Wielebności. A za co miał żałować człowiek, który do końca spełnił swój obowiązek, zabezpieczając lub oddając ponownie Kościołowi środki, które są niezbędne do uświęcania dusz? Czyż nie było dobrym uczynkiem ofiarować księży katolickich Kościołowi okupowanemu przez najemników, złodziei i łotrów? „I to dla tych dobrych uczynków wy kamienujecie mego brata?” (por. J 10, 32).
My, obecni tu w tej chwili, błagamy Rzym i biskupów: porzućcie szkodliwy ekumenizm, laicyzację społeczeństwa i protestantyzację Bożego kultu; powróćcie do zdrowej Tradycji Kościoła! Nawet jeśli zamurujecie grób wykopany na pogrzebie tradycyjnej Mszy św., katechizmu soboru trydenckiego i społecznego panowania Pana Jezusa Chrystusa poprzez tysiące dekretów i ekskomunik, to życie wytryśnie z zamkniętego grobu. „Jerozolimo, nawróć się do Pana Boga twego!”. Istotnym znakiem takiego nawrócenia się i powrotu, po definitywnym zamknięciu grobu Jego Ekscelencji, mogłoby być oficjalne otwarcie procesu informacyjnego w celu stwierdzenia stopnia heroiczności cnót. My, jego duchowi synowie, jesteśmy świadkami uprzywilejowanymi jego zasług, siły jego wiary, jego gorącej miłości do Boga i bliźnich, poddania się woli Bożej, jego skromności i łagodności, jego życia przepojonego modlitwą, jego nienawiści do grzechu i obrzydzenia do błędu. Nikt się do niego nie zbliżył, aby nie odejść lepszym. Promieniowała od niego świętość, którą realizował wokół siebie. Jednego dnia stary ksiądz, krytyczny obserwator dnia dzisiejszego, powiedział mi: „Jego Wielebność Lefebvre jest miłością (caritas)”.
Zwróćmy się teraz do Najświętszej Matki Panny Dziewicy, Matki litościwej, Matki Najwyższego Kapłana, aby poleciła i oddała duszę swego wiernego sługi swemu Synowi.
Na tej ziemi dzieło Jego Wielebności zostało wykonane. Obecnie zaczęła się jego rola pośrednika po wieczne czasy. Dał z siebie wszystko co mógł dać: jako biskup – doktrynę, jako misjonarz – niezmordowaną energię, cud utworzenia nowej generacji księży, przykład znoszenia cierpień i wreszcie czterech biskupów pomocniczych, obdarzających Duchem Świętym Kościół i dusze wiernych. Pan Bóg zażądał od niego ostatniej rzeczy – jego życia.
Ponieważ kochał on swoich, kochał ich aż do końca, usque in finem.
Ecce sacerdos magnus in diebus suis placuit Deo, et inventus est justus.
Non est inventus similis illi qui conservavit legem excelsi.
W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

(styl tłumaczenia nieznacznie poprawiony)




1 za: ks. F. Schmidberger, Kapłaństwo katolickie, Te Deum Warszawa 1997, 59-69.