LEKTURA DLA CZŁONKÓW III ZAKONU NA MAJ 2025 R.
ŚWIĘTA OFIARA – POKARM DUSZY
W Tobie, Panie, żyją wszystkie istoty i
Ty udzielasz im pokarmu. Oculi omnium in te sperant – „Oczy wszystkich
nadzieję mają w Tobie”. Zwierzętom polnym dajesz pożywienie i napój. Żyją one z
dnia na dzień, bo z dnia na dzień podtrzymujesz ich życie. A jeśli nie dajesz,
od razu odczuwają swoją niedolę. Natura daje świadectwo tej wielkiej prawdzie,
bo wszystkie stworzenia od razu nawiedza męka straszliwa, wyją i błędnie
wędrują dokoła, szukając tego, czego im potrzeba. Ale nas, dzieci swoje, żywisz
innym pokarmem. Wiesz Boże, Ty, który
nas stworzyłeś, że nic nie może nas nasycić oprócz Ciebie samego,
i dlatego sprawiłeś, że własna Twoja istota stała się pokarmem i napojem dla
nas. Tajemnica bezmierna, godna uwielbienia! Miłosierdzie przekraczające
wszelkie wyobrażenia! Ty takiej chwały pełen, tak piękny, tak silny, tak błogi
wiedziałeś, że nic oprócz Ciebie samego nie mogłoby naprawdę wzmocnić naszych
dusz nieśmiertelnych, naszych słabych serc; przeto przyjąłeś ludzkie ciało i
ludzką krew, aby one właśnie, będąc Boga Ciałem i Krwią, stały się życiem naszym.
Jakaż to myśl straszliwa! Z innymi
inaczej postępujesz, ale co mnie się tyczy, Ciało i Krew Boga są jedynym moim
życiem. Zginę bez nich, ale czy nie zginę z nimi i przez nie? Jakże mogę się
zdobyć na taką śmiałość, aby Bogiem się karmić? Boże mój, w potrzasku jestem –
czy mam pójść naprzód, czy raczej się cofnąć? Pójdę naprzód: pragnę spotkać
Ciebie. Otworzę usta i przyjmę Twój dar. Z wielkim lekiem to czynię i drżeniem,
ale cóż innego mogę uczynić? Do kogóż
pójdę, jeśli nie do Ciebie? Któż oprócz Ciebie może mnie ocalić? Któż
oprócz Ciebie może mnie oczyścić? Któż oprócz Ciebie może sprawić, abym siebie
samego przezwyciężył? Któż oprócz Ciebie może dźwignąć moje ciało z grobu? Przychodzę więc do Ciebie ze wszystkimi mymi
potrzebami, z lękiem, ale i z wiarą.
Boże mój, Ty jesteś moim życiem; jeśli
Ciebie opuszczę, będę nieustannie łaknął. Upadłe dusze łakną w piekle, bo nie
mają Boga. Łakną, chociaż chciałyby się pozbyć tego łaknienia, ale nie mogą
przezwyciężyć konieczności swej pierwotnej natury. Ja jednak, Boże mój, pragnę
łaknąć Ciebie lepszym łaknieniem. Pragnę być odziany w ową nową naturę, która z
miłości do Ciebie tak bardzo za Tobą tęskni, że przezwycięża we mnie lęk przed
zbliżeniem się do Ciebie. Przychodzę do Ciebie, Panie, nie tylko dlatego, że
jestem nieszczęśliwy bez Ciebie, nie tylko dlatego, że tak bardzo mi Ciebie
potrzeba, ale dlatego, że pod wpływem łaski Twojej zaczynam szukać Ciebie dla
Ciebie samego, bo tak piękny jesteś i pełen tak wielkiej chwały. Z lękiem
wielkim przychodzę, ale z jeszcze
większą miłością. O, niechże nigdy nie utracę, chociaż mijają lata, a z nimi
serce się zamyka i wszystkie rzeczy stają się brzemieniem – niechże nigdy nie
utracę owej młodzieńczej, żarliwej, zawsze żywej miłości do Ciebie! Niechże
łaska Twoja uleczy niedostatki natury. Tym więcej uczyń dla mnie, im mniej ja
dla siebie mogę uczynić. Im bardziej odmawiam otworzenia serca mego dla Ciebie,
tym pełniejsze i mocniejsze niechaj będą Twoje nadprzyrodzone nawiedzenia; tym
bardziej natarczywa i skuteczna niechaj będzie Twoja obecność we mnie.
(z: John Henry Newman, Rozmyślania i
modlitwy. Sen Geroncjusza, IW Pax, Warszawa 1985, s. 107-109)