ŚWIĘTA OFIARA – MSZA
Uwielbiam Ciebie, Panie Boże mój, z najgłębszą czcią
dla męki Twojej i ukrzyżowania w ofierze za nasze grzechy. Bezgrzeszna dusza Twoja musiała
znieść niewysłowione cierpienia. Niewinne ciało Twoje zostało wystawione na
ohydne tortury – i wielkiego bólu, i hańby. Obnażono Cię i okrutnie
wychłostano, święte Twoje ciało szamotało się pod ciężkimi ciosami bicza jak
drzewa na wichrze. Tak umęczony, przybity zostałeś do krzyża, nagi, jako
widowisko dla wszystkich, aby widzieli, jak drżysz, jak umierasz. Co w tym się
kryje, Boże wszechmogący! Jakaż tu rozwiera się otchłań, której zgłębić nie
możemy! Boże mój, wiem przecież, że mogłeś zbawić nas jednym słowem Twoim, bez
narażania się na cierpienia, ale wolałeś nas odkupić ceną krwi Twojej. Patrzę
na Ciebie, Ofiarę wydźwigniętą na Kalwarii, i wiem, i wyznaję, że ta śmierć
Twoja była przebłaganiem za grzechy
całego świata. Wierzę
i wiem, że tylko Ty mogłeś złożyć odpowiednie zadośćuczynienie; bo to Boska
natura Twoja nadała wartość Twoim cierpieniom. Zamiast więc tego, żebym zginął tak, jak
zasługuję, Ty zostałeś przybity do drewna i umarłeś.
Taka ofiara nie mogła ulec zapomnieniu. Nie miała i nie mogła być zwyczajnym wypadkiem w
dziejach świata, który by dokonał się i skończył, aby trwać tylko w niejasnych,
trudnych do rozpoznania skutkach. Jeśli wielkie to wydarzenie było tym, czym
wierzymy, że było, czym wiemy, że było, musi ono pozostać aktualne, chociaż
minione; musi być trwałym faktem dla wszystkich czasów. Możemy to zrozumieć,
jeśli tylko pilnie się nad tym zastanowimy; kiedy więc słyszymy, o Panie, że
chociaż odszedłeś do nieba w chwale, ciągle odnawiasz i uwieczniasz
[uobecniasz] ofiarę Twoją aż do końca wszechrzeczy, wieść ta nie tylko wzrusza
nas i raduje, dając świadectwo o dobroci Pana naszego i Zbawcy, ale spotyka się
z pełnym przyświadczeniem i aprobatą naszego rozumu. Chociaż ani nie
moglibyśmy, ani nie ośmielilibyśmy się oczekiwać tak zdumiewającej nauki,
jednak uwielbiamy ją, odkąd została nam oznajmiona, właśnie za to, że tak
dobrze odpowiada Twojej doskonałości, jak
i za to, że świadczy o nieskończonej dobroci dla nas. Tak, Panie mój, chociaż
opuściłeś świat, każdego dnia ofiarowywany jesteś we Mszy, i chociaż nie możesz
podlegać bólowi i śmierci, jednak poddajesz się niegodnemu traktowaniu i
ograniczeniom, aby do końca wypełnić Twoje miłosierdzie dla nas. Codziennie
uniżasz się; będąc bowiem nieskończony, nie możesz zakończyć Twego upokorzenia,
dopóki istnieją ci, dla których poddałeś się mu. Pozostajesz więc Kapłanem na
zawsze.
Panie mój, ja z kolei, ofiarowuję Ci siebie jako
ofiarę dziękczynną. Ty umarłeś za mnie, a ja z kolei oddaję Ci moją istotę. Nie
należę do siebie, wykupiłeś mnie; i oto przez własne czyny i postępowanie
pragnę dopełnić tego aktu. Pragnę być z dala od wszystkiego, co jest z tego
świata, oczyścić się całkowicie od grzechu, odrzucić od siebie nawet to, co
jest niewinne, jeśli miałbym szukać tych rzeczy ze względu na nie same, a nie
ze względu na Ciebie. Odrzucam sławę i zaszczyty, wpływy i potęgę, gdyż chwałę
moją i siłę z Ciebie będę czerpał. Pomóż mi wykonać to, do czego się zobowiązuję.
(za: John Henry Newman, Rozmyślania i
modlitwy. Sen Geroncjusza, IW Pax, Warszawa 1985, s. 104-105)