trzecizakonfsspx.blogspot.com jest stroną Trzeciego Zakonu Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X w Polsce.
Znajdują się na niej najważniejsze informacje z życia naszej Duchowej Rodziny, intencje modlitewne oraz listy Duchowego Ojca, rozważania, biuletyny i wykłady. Intencje modlitewne obowiązują od każdego pierwszego dnia miesiąca.

wtorek, 1 stycznia 2019

Rozważanie dla III Zakonu FSSPX na styczeń 2019 r.

JEZUS, ŚWIATŁO DUSZY

Mane nobiscum, quoniam advesperascit. Zostań z nami, bo wieczór nadchodzi.

Uwielbiam Ciebie, Boże mój, jako prawdziwe i jedyne światło! Od wieczności do wieczności, zanim powstała jakakolwiek stworzona istota, gdy byłeś jedyny – jedyny, ale nie samotny, bo zawsze byłeś Trójcą w Jednym – byłeś niekończonym światłem. Nikt oprócz Ciebie samego nie mógł Cię widzieć. Ojciec widział światło w Synu, a Syn w Ojcu. Jakim byłeś na początku, takim jesteś i teraz. Całkowicie odrębny od wszystkich stworzeń w Twej nie stworzonej jasności. Pełen niezmiernej chwały, najpiękniejszy. Wszystkie Twe atrybuty to odrębne, blaskiem rozjaśnione barwy, każda tak doskonała w czystości swojej i uroku, jakby była jedyną i najwyższą doskonałością. Każda z rzeczy stworzonych jest tylko cieniem Ciebie. Chociaż tak świetliści są aniołowie, ubogimi są tylko i niegodnymi cieniami wobec Ciebie. Bledną wobec Ciebie, zasnuwają się mgłą, mrocznieją. Tak słabi wobec Ciebie są, że nie są zdolni w Ciebie się wpatrywać. Najwyższe serafiny zasłaniają oczy, zarówno czynem, jak i słowem oznajmiając niewysłowioną chwałę Twoją. Jeśli o mnie chodzi, to nawet na słońce patrzeć nie potrafię, a czymże ono jest, jeśli nie ubogim, materialnym Twoim symbolem? Jakże byłbym zdolny patrzeć choćby na anioła? A jak mógłbym patrzeć na Ciebie i żyć? Gdybym był postawiony wobec jasności oblicza Twego, zwiądłbym jak trawa. Boże mój najłaskawszy, kto będzie mógł zbliżyć się do Ciebie, który jesteś pełen tak wielkiej chwały – a jednak jakże mógłbym być od Ciebie daleko?

Jakże mógłbym być od Ciebie daleko? Ty przecież, który jesteś światłem aniołów, jedynym jesteś światłem mojej duszy. Oświecasz każdego człowieka, który na ten świat przychodzi. Zupełnie ciemny jestem, tak ciemny jak piekło, bez Ciebie. Omdlewam i kurczę się, kiedy Ty się oddalasz. Odżywam tylko w zależności od tego, jak Ty świtasz nade mną. Przychodzisz i odchodzisz ode mnie zależnie od swej woli, Boże mój, nie mogę zatrzymać Ciebie! Mogę tylko Cię błagać, żebyś pozostał. Mane nobiscum, Domine, quoniam advesperascit. Pozostań do świtu, a zanim odejdziesz, racz mi udzielić błogosławieństwa. Pozostań ze mną w tej ciemnej dolinie aż do śmierci, aż do chwili, kiedy ciemność się skończy. Pozostań o Światło mej duszy, jam advesperascit! Ciemność, która nie jest Twoja, ogarnia mnie. Jestem niczym. W niewielkim stopniu panuję nad sobą. Nie potrafię czynić tego, co chciałbym czynić. Bezradny jestem i smutny. Czegoś mi brak. Czego? – Sam nie wiem. To właśnie Ciebie pragnę, chociaż tak mało to rozumiem. Mówię to i przyjmuję przez wiarę; częściowo to rozumiem, ale bardzo słabo. Oświeć mnie, o Ignis semper ardens et nunquam deficiens! – Ogniu zawsze płonący i nie gasnący nigdy – a zacznę, poprzez Twoje światło i w nim, widzieć światło i rozpoznawać Ciebie prawdziwie jako źródło światła. Mane nobiscum; zostań, dobry Jezu, zostań na zawsze. Naturze tak upadłej udzielaj obfitszej łaski.

Zostań ze mną, a wtedy jaśnieć zacznę tak, jak Ty jaśniejesz; tak jaśnieć, aby światłem być dla innych. Światło, Jezu, będzie w całości od Ciebie. Nic w nim nie będzie pochodzić ode mnie. Żadna zasługa nie będzie mnie przypadała. To Ty będziesz przeze mnie słał światło dla innych. O, niechże tak Ciebie wysławię, jak Tobie najbardziej się podoba, poprzez świecenie dla wszystkich wokół mnie. Udziel im światła, tak samo jak mnie; oświeć ich mną, przeze mnie. Naucz mnie głosić Twoją chwałę, Twoją prawdę, Twoją wolę. Spraw, żebym nauczał prawdy nie nauczając – nie słowami, ale przykładem i przemożną siłą, współczującym oddziaływaniem tego, co czynię, widzialnym moim podobieństwem do Twoich świętych i jawną pełnią miłości, jaka jest w moim sercu dla Ciebie.

(John Henry Newman, Rozmyślania..., „IW Pax Warszawa 1985, s. 69-71)

Rozważanie dla III Zakonu FSSPX na grudzień 2018 r.


ŚWIATŁO I KRZYŻ. REFLEKSJE O OŁTARZU (3)

1. Nie powinniśmy dopuścić, żeby mówiono o nas, że się starzejemy, ale raczej, że się spalamy. Spalamy się dla ołtarza, a przez ołtarz spalamy się z miłości ku Panu Bogu i ku ludziom, na podobieństwo świec woskowych, palących się na ołtarzu. Całe nasze życie powinno jakoś łączyć się z ołtarzem; życie kapłana – na sposób kapłański, życie wiernych – na sposób świecki, ale jedno i drugie musi zachować łączność z ołtarzem, jeśli chcemy być w łączności z Panem Jezusem. Patrząc więc na palące się świece na ołtarzu, trzeba często zwracać myśl ku sobie i widzieć w tych świecach pewien obraz – „nie starzej się, ale się spalaj!”. Wyniszczenie siebie dla miłości Pana Boga i ludzi – oto nasze spalanie się. Wszelkie inne wyniszczanie się jest marnotrawieniem sił swoich. Może być taka praca niezwykle błyskotliwa, jak reflektor elektryczny, ale przy świecach elektrycznych, bez świec woskowych, nie można odprawiać Najświętszej Ofiary. Dlatego w pracy niewiele trzeba zwracać uwagi na zewnętrzny efekt, natomiast trzeba ukochać szarość i zwykłość nazaretańską, przepojoną zapachem świec woskowych.

2. W środku ołtarza, pośród świec stopi krucyfiks. Musi on być dla obecnych na Mszy św. widoczny. Mały nie wystarczy. Jaką rolę odgrywa krucyfiks, krzyż w naszym życiu? On to właśnie jest znakiem, że się nie starzejemy, a spalamy. Ale krucyfiks musi być widoczny. Tak samo ci, którzy patrząc na nas, powinni widzieć wyraźnie, że krzyż odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Co to znaczy? To znaczy, że kierujemy się w swoim postępowaniu rozumem oświeconym wiarą i wolą wzmocnioną łaską Bożą, nie pozwalając, aby kierowniczą siłą w nas były nerwy, fantazja, zły humor, przygnębienie itd. Ma być to życie według zasady: „mniejsza o mnie, chodzi o chwałę Bożą!”. Dzięki realizacji tej zasady, życie nasze codzienne będzie ofiarą, a my krucyfiksem, a tym samym wzmocnimy innych na duchu, pełniąc niezmiernie ważny apostolat dobrego przykładu.

3. Trzy tablice kanonów, stojące na ołtarzu, mają na celu ułatwienie kapłanowi odmawianie niektórych modlitw, podczas Mszy świętej. Serce Pana Jezusa nie tylko nam pozwala na różne ułatwienia w służbie Bożej, ale samo ułatwia nam wiele spraw. Trzeba tylko uważać, aby te ułatwienia nie stały się zwykłą wygodą ludzką, lecz by nam pomogły wykonać lepiej to, co jest istotne, co jest złączone z naszym powołaniem, z naszymi obowiązkami stanu. Są ludzie, którzy mają wprost satysfakcję utrudniać życie innym i sobie. Tyle wymagań, tyle zaniedbań, tyle małostkowości, zrzędzenia, pretensji, tyranizowania innych swoim złym humorem… W stosunku do samych siebie, niepotrzebnym utrudnianiem swego życia jest obarczanie się tym, co nie należy do naszego powołania, a co przeszkadza w dobrym wykonaniu tego, co jest istotne. Patrząc na tablice kanoniczne, zapytam się siebie, czy są takie sprawy w moim życiu, których usunięcie przyczyniłoby się do wielkiego ułatwienia mojej pracy i do umocnienia spokoju serca, tak bardzo wszystkim potrzebnego? A jeśli ułatwienia są w naszym postępowaniu, to, czy nie wynikają one z lenistwa i lekceważenia tego, co jest wielkie i święte, a więc naszych obowiązków? Obok kanonów stoi pulpit drewniany, albo leży poduszka, na której spoczywa Mszał. Ta poduszka jest dla nas przestrogą przed zbytnimi ułatwieniami w życiu; natomiast pamiętajmy, że drewniany pulpit, choć twardy, lecz daleko wygodniej i łatwiej podtrzymuje Mszał, aniżeli miękka poduszka. Dlatego wszelka poduszeczkowata miękkość zmienia ułatwienie w wygodnictwo, natomiast pewna pulpitowa twardość czyni ułatwienie tym, czym są trzy tablice kanonów na ołtarzu.

(uwspółcześniono nieco styl)

(źródło: ks. K. Dąbrowski, Światło i krzyż. Refleksje o ołtarzu (3), „Pod Opieką św. Józefa” R. III:1948, nr 3, s. 10-11)