Z KATECHIZMU O CHRYSTUSIE
KRÓLU (cz. 3)
Czy
w tych postępkach [nagannych
praktykach]
liberalizmu nie tkwi bezprawie skierowane przeciw ludziom?
By
moja odpowiedź była pełna, musiałbym wyłożyć tu dogmat
o
zbawieniu, raz jeszcze wykazać prawa Jezusa Chrystusa [górujące]
ponad wszelkim rozumem i wszelką wolą, a także sposób, w jaki
liberalizm, uzurpując sobie niewątpliwe Boskie prawa, grzeszy
przeciw Jezusowi Chrystusowi.
Bezprawie
to jednak istnieje i przejawia się również w inny sposób.
Ponieważ Chrystus poprzez swą śmierć odkupił ludzkość, zyskał
zatem nad nią [do niej] niewątpliwe prawa. Prawa te, posiadane
przez Chrystusa, stały się prawami również człowieka. Wyjaśnię
to dokładniej. Oto coś jest niezbędne
w dziele mojego
zbawienia, na przykład proklamowanie Jezusa Chrystusa w teorii i
praktyce Królem wszechświata i Królem dusz ludzkich. Mam zatem
prawo, i to prawo zdobyte dla mnie przez Chrystusa, poprowadzenia
[działania w celu oddania] społeczności pod Jego opiekę i Jego
przewodnictwo. W Chrystusie i poprzez Niego mam prawo uczynienia
wszelkiej społeczności chrześcijańską i katolicką, a państw –
państwami katolickimi. Ta sama myśl jest zawarta w słynnych
słowach Louisa Veuillota: „Narody mają prawo do Jezusa
Chrystusa”. Prawo to jest tym bardziej godne szacunku, iż
przynależy ono wyłącznie człowiekowi, jako że podarowane mu
zostało przez samego Chrystusa.
Jaką
postawę kształtują u ludzi liberalne zasady?
Bezpośrednimi
następstwami liberalizmu są anarchia lub tyrania. To, że anarchia
jako konsekwencja wypływa z zasad liberalizmu, jest rzeczą
oczywistą. Powiedzieć należy to po raz setny: w myśl nowoczesnych
konstytucji każdy ma prawo myśleć, co chce i żyć tak, jak sobie
to wymyślił. Jeśli jednak myśl nie ujęta w karby obiektywnej
prawdy służy człowiekowi jako wyznacznik jego postępowania, to w
nieuchronny sposób zbliżamy się do całkowitego zwyrodnienia ducha
i działania. Dlatego też liberalizm nieuchronnie kończyć musi się
tyranią [liberalizm najpierw wywołując anarchię kończy się
ostatecznie tyranią]. Wyjaśnialiśmy to zjawisko już nieraz, ale
powtórzmy raz jeszcze: by zapanować nad gwałtownymi porywami
ducha, serca czy wszelkimi namiętnościami [nad anarchią], zwrócono
się ku woli ogółu i postanowiono [na tej podstawie] wprowadzić
przepisy prawne. Tylko przepis bowiem tworzy prawo. Jeśli jednak
przepisy takie wyrażają wolę narodu, a naród ten wiedziony jest
złą, ateistyczną, bezbożną i nieobyczajną wolą, to czegóż
możemy oczekiwać, jak nie jedynie tyranii? Jeśli rządzi się w
imieniu ludu, to w imieniu tego samego ludu narzucić można
najbardziej krzywdzące i często najbardziej fantastyczne
nieprawości. Oto konsekwencje liberalizmu. W prostej linii pochodzą
odeń anarchia i bolszewizm. Liberalizm podkopuje w każdym
społeczeństwie fundamenty ładu i porządku.
Czy
nowoczesne
[liberalne] zasady
mają wpływ na zbawienie dusz?
Istnieje
pewne następstwo liberalizmu, które Leon XIII scharakteryzował w
następujących słowach: „Nieprzeliczona jest ilość dusz,
upadłych wskutek uwarunkowań narzuconych narodom przez zasady
nowoczesnych [liberalnych] praw”.
Przemyśl
na przykład choćby tylko zło spowodowane wolnością prasy. Ileż
dusz upada wskutek lektury złych gazet, nieobyczajnych i bezbożnych
czasopism, od których roi się we wszystkich krajach! Ileż dusz
jest na zawsze straconych wskutek ochrony, jaką z mocy prawa
roztacza się nad wszelkimi publikacjami literackimi, naukowymi czy
wszelkimi innymi! Ileż dusz, których udziałem staje się
potępienie, zostałoby zbawionych, gdyby nie owa wolność prasy!
Tak samo jest
z wolnością nauczania. Cóż umożliwia siewcom
niepokojów nauczanie ich doktryn i psucie ludzkich charakterów,
jeśli nie owa wolność absolutna, tak hojnie im udzielona?
Czy
w przedstawionych przez ciebie [liberalnych]
teoriach raz jeszcze dostrzec należy osadzenie [obecność
głoszonego
przez liberalnych katolików, a odrzuconego przez Kościół]
rozróżnienia pomiędzy tezą [co
teoretycznie słuszne]
a hipotezą [co
rzekomo jedynie praktycznie możliwe]?
Dokładnie
tak. By zdać sobie sprawę z ogromu zła, powodowanego przez tak
zwany liberalizm, wskazać należy przede wszystkim na ten właśnie
punkt [to rozróżnienie]. Pobłażliwością i ospałością
sumienia nie przeszkodzi się działaniu zła, ale przeszkodzi się
powstaniu dobra.
(ostatni
fragm. rozdz. pt. Grzech
liberalizmu z: o.
A. Philippe CSsR, Katechizm
o Chrystusie Królu,
Te Deum Warszawa 2002, s. 66-68, dokonano drobnych korekt styl., by
tekst polskiego przekładu był lepiej zrozumiały; wyjaśniające
dodatki znajdują się w nawiasach kwadratowych i przypisie)
Oto przykład. De iure istnieje społeczne panowanie
Chrystusa Króla (teza), ale de facto Jego panowanie
natrafiło na tak wielki opór, że zanikło i nie jest możliwe, by
je odbudować (hipoteza). Trzeba się z tym pogodzić, trzeba
uwzględniać stan faktyczny. Tak twierdzą liberalni katolicy.
„...wielu katolików zaakceptowało owo rozróżnienie jako środek
znoszący ich obowiązek apostolatu. Mówi się po prostu:
«Znajdujemy się w stanie
hipotezy» i nie czyni nic, by
powrócić do stanu poprzedniego, stanu tezy. Jest to pierwszy
nieszczęsny skutek tego rozróżnienia” (rozdz. VIII, s. 56).