JESUS CHRISTUS HERI ET HODIE: IPSE ET IN
SAECULA
„Jezus Chrystus
wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”
1. Tu, na ziemi, wszystko się
zmienia. Przyznaję to, Panie, wierzę w to; i będę odczuwał to coraz
silniej, im dłużej będę żył. Przed oczami Twymi, bezmiernie straszny Panie,
całe przyszłe moje życie jest obnażone. Wiesz dokładnie, co mi się wydarzy każdego roku i każdego dnia,
aż do ostatniej mojej godziny. I chociaż nie wiem, co Ty widzisz w moich
przyszłych dziejach, tyle jednak wiem, iż odczytujesz w życiu moim
nieustanną zmianę. Żaden rok nie pozostawi mnie takim, jakim mnie zastał, tak
od wewnątrz, jak i na zewnątrz. Nigdy nie będę pozostawał długo w jednym
stanie. Jak wiele zdarzeń stanie na pewno na mojej drodze, nieoczekiwanych,
nagłych, trudnych do zniesienia! Nie znam ich. Nie wiem, jak długo mam żyć.
Gnany jestem, czy chcę tego, czy nie, nurtem nieustannej zmiany. Boże mój, w czym
mogę ufność moją położyć? Nie ma niczego, czemu miałbym zaufać; a nawet
myślę, że gdybym czemukolwiek na ziemi zaufał, właśnie z tego powodu
zostałoby mi to zabrane. Wiem, że zabrałbyś mi to, jeśli mnie kochasz.
2. Wszystko oprócz Ciebie, Panie,
podlega zmianom, a Ty trwasz. Ciągle jesteś jednym i tym samym:
zawsze prawdziwym Bogiem człowieka, i niezmiennie tym jesteś. Jesteś
najbardziej niezwykłym, najcenniejszym i jedynym istotnym dobrem; a przy
tym dobrem najtrwalszym. Stworzenie się zmienia, Stwórca nigdy. Przeto tylko
wtedy stworzenie przestaje się zmieniać, kiedy znajduje oparcie w Tobie.
Na Ciebie aniołowie patrzą i pokój jest z nimi; dlatego cieszą się
szczęściem doskonałym. Nigdy nie mogą utracić szczęścia, bo nigdy nie mogą
utracić Ciebie. Nie znają udręki ani obaw, ponieważ kochają Stwórcę; nie
jakiekolwiek stworzenie podległe czasowi i zmysłom, ale „Jezusa Chrystusa
wczoraj i dziś, tego samego także na wieki”.
3. Panie mój, jedyny Boże, Deus meus et omnia, obym nigdy nie
szukał marności. Vanitas vanitatum et
omnia vanitas. Marnością i cieniem jest wszystko tu, na ziemi. Niechże
niczemu tu nie oddaję mojego serca. Niechaj nic mnie nie odciąga od Ciebie; o,
zachowaj mnie dla siebie całkowicie i w pełni. Miej zawsze pod Boską
pieczą Twoją to serce tak kruche i tę tak słabą głowę. Spraw, żebym szukał
u Ciebie pociechy rano, w południe i wieczorem. Bądź moim
światłem jasnym, w którym szukam drogi i pokoju. Niechże miłuję
Ciebie, Panie Jezu, uczuciem czystym i uczuciem gorącym! Niech miłuję
Ciebie taką żarliwością, tylko większą jeszcze, jaką ludzie z tego świata
kochają istoty z tego świata.
Niechże mam w miłości do Ciebie tę czułość i stałość, która tak
wysoko jest ceniona wśród ludzi, gdy przedmiot miłości tylko z ziemi
pochodzi. Obym przekonał się i odczuwał
to zawsze, że Ty jesteś jedyną radością moją, jedynym schronieniem, jedyną
siłą, pociechą i nadzieją, jedynym lękiem moim i jedyną miłością.
AKT MIŁOŚCI
1. Boże mój, wierzę, wiem i czuję,
że Ty jesteś Najwyższym Dobrem. A mówiąc tak, myślę nie tylko o najwyższej
Dobroci i Życzliwości, ale o tym, że jesteś najwyższą i transcendentną
Pięknością. Wierzę, iż jakkolwiek piękne jest dzieło przez Ciebie stworzone,
prochem jest tylko i popiołem i żadnego znaczenia nie ma w porównaniu
z Tobą, któryś jest nieskończenie piękniejszym Stwórcą. Dobrze wiem, że to
dlatego aniołowie i święci są tak doskonale szczęśliwi, iż Ciebie widzą.
Ujrzenie chociażby przebłysku prawdziwej chwały Twojej, nawet w tym
świecie, ekstazą jest dla świątobliwych ludzi. I odczuwam prawdę tego
wszystkiego w stopniu dla mnie osiągalnym, bo miłosiernie przyjąłeś na
siebie naszą naturę i przyszedłeś do mnie jako człowiek. Et vidimus gloriam ejus, gloriam quasi
Unigeniti a Patre – „A myśmy oglądali chwałę Jego, chwałę, jaką
Jednorodzony otrzymuje od Ojca”. Im dłużej, Panie mój umiłowany, rozważam Twoje
słowa, dzieła, czyny i cierpienia opisane w Ewangelii, tym niezwykłej
widzę bezmierną chwałę i piękność Twoją.
2. A skoro dostrzegam,
umiłowany Boże, że jesteś tak piękny, kocham Cię i pragnę kochać coraz
bardziej. Skoro jesteś jedyną Dobrocią, Pięknością i Wspaniałością w całym
istniejącym świecie i nie ma niczego podobnego do Ciebie, bo jesteś
nieskończenie wspanialszy i lepszy niż najpiękniejsze nawet spośród
stworzeń, przeto kocham Cię szczególną miłością, jedną, jedyną, królującą
miłością. Wszystko dookoła, Panie, szare będzie dla mnie i zamglone, skoro
wpatrzyłem się w Ciebie. Nie ma na ziemi niczego, nawet wśród tych rzeczy,
które w najbardziej naturalny sposób są mi drogie, co mógłbym kochać,
jeśli to porównam z Tobą. I wolałbym raczej wszystko utracić niż
Ciebie. Ty bowiem, Panie mój, jesteś moim najwyższym i jedynym władcą i moją
miłością.
3. Boże mój, wiesz nieskończenie
lepiej niż ja, jak słabo kocham Ciebie. W ogóle bym Ciebie nie kochał,
gdyby nie łaska Twoja. To łaska Twoja otworzyła oczy mojego umysłu i umożliwiła
mi widzenie Twojej chwały. To łaska Twoja dotknęła mego serca i poddała je
wpływowi tego, co jest tak niezwykle piękne i jasne. Jakże to się może
zdarzyć, żebym nie kochał Ciebie, Boże mój, jeśli nie przez jakąś straszliwą
przewrotność, która przeszkodzi mi patrzeć na Ciebie? Boże mój, wszystko, co
bliższe mi jest od Ciebie, rzeczy tej ziemi i rzeczy w bardziej
naturalny sposób sprawiające mi przyjemność, na pewno będzie przeszkadzać
mojemu widzeniu Ciebie, jeśli mi łaska Twoja nie pomoże. Ustrzeż moje oczy,
uszy i serce od takiego nieszczęsnego jarzma. Rozerwij moje więzy –
podnieś serce moje. Niech cała moja istota skupiona będzie na Tobie. Niechże
nigdy nie utracę widzenia Ciebie, kiedy zaś w Ciebie się wpatruję, niech
moja miłość do Ciebie wzrasta z każdym dniem.
(fragment z tomu kard. Johna Henry’ego Newmana pt. Rozmyślania i modlitwy. Sen Geroncjusza,
w przekładzie Zygmunta Kubiaka, IW Pax, Warszawa 1985, s. 41-44)