trzecizakonfsspx.blogspot.com jest stroną Trzeciego Zakonu Bractwa Kapłańskiego świętego Piusa X w Polsce.
Znajdują się na niej najważniejsze informacje z życia naszej Duchowej Rodziny, intencje modlitewne oraz listy Duchowego Ojca, rozważania, biuletyny i wykłady. Intencje modlitewne obowiązują od każdego pierwszego dnia miesiąca.

poniedziałek, 10 października 2011

Rozważanie na PAŹDZIERNIK

            Kiedy powstała sekta albigensów święty Dominik przez wiele, wiele lat bezskutecznie próbował nawrócić niewiernych. I chociaż podróżował i głosił wiele kazań nic się nie zmieniało. Kiedy Maryja objawiła mu różaniec poleciała by czasem przerywał kazanie i modlił się na nim razem z niewiernymi. Dopiero wtedy święty Dominik nawrócił wiele tysięcy ludzi ponieważ przez odmawianie różańca przypominał im niezmienne prawdy wiary. I podobnie dziś wśród powszechnego upadku wiary różaniec nie tylko pozwoli zachować nam nieskażoną wiarę, ale także nawrócić wiele, wiele dusz.
            Odmawianie różańca oprócz ciągłego powtarzania najważniejszych prawd wiary ukazuje nam także miejsce jakie powinien zajmować w naszym życiu krzyż. Otóż w różańcu krzyż znajduje się na środku, w centrum. Nie tylko w materialnym wyglądzie różańca ale przede wszystkim w jego tajemnicach. Różaniec składa się z trzech części i to właśnie część bolesna jest pośrodku. To dla tajemnic bolesnej części Chrystus przyjął ciało z Maryi i właśnie tylko przez te tajemnice umożliwił nam uczestnictwo w tajemnicach części chwalebnej. Szczególnie powinien nam to przypominać nasz tercjarski krzyż, który otrzymaliśmy w dniu profesji. Gdy klęczeliśmy przed Najświętszym Sakramentem kapłan przyjmujący naszą profesję wręczył nam krzyż wypowiadając następujące słowa: „Przyjmij krzyż Pański. Niech wyciśnie na Twoim sercu znak niezatarty. Niech będzie Twoją ochroną i niech Cię prowadzi ku zwycięstwu. W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.” Pamiętajmy, że całe nasze życie powinno być pod tymi dwoma znakami- ciągłego przyjmowania krzyża i nieustannej obecności przed obliczem Jezusa.
            Krzyż powinien mieć centralne miejsce w naszym życiu i choć wiemy o tym, to bardzo często zapominamy. Dlaczego tak się dzieje? Zależy to od tego jakie miejsce my zajmujemy pod krzyżem. Bardzo często jesteśmy blisko krzyża, czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na Kalwarii blisko krzyża także było wiele, wiele osób, ale te osoby zajmowały bardzo różne miejsca. Byli żołnierze- przedstawiciele światowego życia, pogoni za własnymi ambicjami i zyskiem którzy byli niezwykle blisko Pana Jezusa- wszak to oni przybijali Jego ręce i nogi do krzyża. To oni rozciągali Jego ciało trzymając Je w swoich rękach szarpiąc nielitościwie. Jego Najdroższa Krew spływał po ich rękach a oni patrzyli na Nią oczami płonącymi od nienawiści. Jak często my jesteśmy owymi żołnierzami? Jak często stoimy pod krzyżem na ich miejscu? I bardzo często kiedy wydaje nam się, że nasze serce jednoczy się z Jego Sercem, że przenika w Nie i że jesteśmy już tam bezpieczni to owszem nasze serce przenika Jego Serce ale będąc grotem włóczni, który jest w samym środku Jego Serca i zadaje Mu okropną ranę.
            Żydzi także stali pod krzyżem Tego, którego nie poznali ponieważ patrzyli na Niego według własnych sądów i oczekiwań. Oni mogli powiedzieć, że Go znali, na pewno nie raz nazywali Go przyjacielem. Słuchali Jego nauk, ale nie wypełniali. A nawet jeśli wypełniali to tylko powierzchownie nie rozumiejąc głębokiego sensu Jego słów. Jednak w godzinie śmierci Pana Jezusa już nie nazywali Go przyjacielem, tylko zdrajcą bo nie spełnił ich ziemskich oczekiwań, nazwali Go zdrajcą ponieważ nie rozumieli sensu Jego cierpienia. Ile razy my wśród pociech nazywaliśmy Chrystusa przyjacielem? A ile razy nazywaliśmy Go zdrajcą wśród cierpienia? Ile razy czyniliśmy Mu wyrzuty?
            Pod krzyżem byli również gapie, którzy patrzyli na Chrystusa obojętnie przyglądając się tylko jakiemuś widowisku. Może i widzieli Jego cierpienie i może nawet trochę Mu współczuli, ale nie rozumieli co tam się dzieje, kim On jest. I może patrzyli na Żydów i żołnierzy nieco nieufnie, albo wręcz z wyrzutem, że tak traktują tego człowieka. Byli obok Niego, ale nie znali Go. Ile razy my przychodzimy obojętni przed Najświętszy Sakrament? Ile razy nasze modlitwy albo uczestnictwo we Mszy Świętej są oziębłe jakby były tylko nieufnym przyglądaniem się jakiemuś widowisku? Jak często jesteśmy obok Niego i nie poznajemy Go?
            Apostołowie, choć wybrani przez samego Jezusa nie stali obok Niego pod krzyżem. Zobaczywszy Jego cierpienie uciekli w obawie o własną skórę. I choć tyle razy deklarowali, że pójdą za Nim nawet na śmierć, kiedy przyszło wypełnić swoje obietnice został pod krzyżem tylko jeden. Ile razy my nie mamy odwagi przyznać się, że jesteśmy katolikami? Uczynić publicznie znaku krzyża? Jak często my opuszczamy Mszę świętą choć moglibyśmy na niej być? Albo szukamy wśród cierpień pociech światowych? Jak często myślimy o Nim „na odległość” i nie widzimy Go w naszym sercu?
            Jednak pod krzyżem stała też Niepokalana, stał święty Jan i Maria Magdalena. Dla nich krzyż był porażką tylko pozornie. Oni trwali pod krzyżem w niezachwianej ufności, bez jakichkolwiek własnych sądów. I trwali tam w nieprzeniknionych ciemnościach umysłu, serca i duszy cierpiąc razem z Chrystusem. Kiedy słońce się zaćmiło i nie wdzieli zupełnie nic nie odeszli od krzyża lecz tym bardziej obejmowali go i im bardziej wydawało im się, że tracą Chrystusa tym bliżej Niego byli. W im większych ciemnościach byli pogrążeni tym bardziej otwierali swe serce na jasność Zmartwychwstania. I to właśnie w tych ciemnościach i cierpieniach Chrystus obmywał ich swoją Krwią aby później ukazać im jasność swego Oblicza.
            Niezależnie od tego w jakim miejscu stoimy pod krzyżem w danym momencie Maryja zawsze stoi tam obok nas i zawsze pragnie abyśmy zbliżali się do Niego jak najbardziej. Aby i nas zupełnie obmyły strugi Krwi Chrystusowej i aby nasze serce zawsze było w Jego Sercu. A jeśli nasze serce ma być podobne Jego Sercu to także musi zostać przebite włócznią. I my musimy zostać napojeni żółcią i octem jeśli chcemy być Jego bliskimi przyjaciółmi.